Pyniowa
kobieta, 47 lat
Warszawa
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tylko menu, nie mam siły na dywagacje!
4 października 2011
Jestem padnięta, od niedzieli wieczorami siedzę i piszę głupie raporty. Jeszcze jutro i mam z głowy, ale mózg to mi się już zagotował, dlatego piszę tylko menu:
Wczoraj zjadłam:
- na śniadanie 3 kromki chleba z prażonego ryżu z szynką i pomidorem. Wypiłam swoje magiczne ziółka (przez weekend ich nie brałam, bo zapomniałam zabrać i efekt tego taki, że czuję się jak balon).
- na II śniadanie zjadłam: jabłko, kawę, kanapkę z serem
- na obiad zjadłam ziemniaki i duszone grzyby. Oj, za ciężkostrawne jedzenie jak dla mnie, a rzuciłam się na nie jak głupia i do wieczora czułam się jakbym połknęła cegłówkę !
TO NIE BYŁO DOBRE MENU DLA MNIE!
Dziś zjadłam:
- na śniadanie 3 kromki chleba ryżowego z szynką i jajkiem na twardo, pomidorem i papryką, zioła
- na II śniadanie zjadłam jabłko, kawę, a potem 1 kanapkę z szynką
- gdzieś po drodze zgrzeszyłam i zrobiłam sobie kanapkę z dupki od żytniego chleba, ale bez masła, tylko z plastrem szynki. Kurde, taka była świeża i chrupiąca, a te cholerne pieczywo ryżowe jest takie............ bezpłciowe!
- na obiad wymodziłam z reszty grzybów sos do gulaszu. Same grzyby były za ciężkostrawne. Zjadłam je z kaszą i surówką moją ukochaną (kapusta pekińska, pomidory, papryka, czerwona cebula, sos - cytryna, czosnek, oliwa, odrobina musztardy)
Jest godzina 23:19 i znowu czuję przyjemne burczenie w brzuchu, którego nie czułam od kilku dni. Oj coś czuje, że za ten weekend z moim Ukochanym w niedzielę waga kopnie mnie w dupę!!!!!!
Nie da się ucztować bezkarnie szczególnie, że na sam widok żarcia moja waga szybuje do góry niczym winda ekspresowa!
Cholera... do niedzieli szlaban na wszystko! Żarcia minimum, bo będzie klops!
Zmiana tematu na koniec. Przeglądałam dziś obrączki - tak, żeby dostać kopa motywacyjnego. Ja pierdzielę ile jest modeli!!!!!!!!!!!!!
Obejrzałam chyba setki i zupełnie nie wiem jakie bym chciała. Mój man chce do kompletu do pierścionka z białego złota, ale ja bym wolała z mieszanego, bo białe złoto dobrze się komponuje tylko z brylantami - samo jest.... jakieś takie.... skromne.
Coś czuję, że to będzie spore wyzwanie - znaleźć wspólny mianownik w wyborze obrączki dla nas !
Dobranoc laseczki!Niech mi która da kopa motywacyjnego, bo zaczynam wątpić w powodzenie akcji!!!!!!!!
duszka189
5 października 2011, 16:46grzybki pycha, mimo że są ciężko strawne ale za to mało kaloryczne:) no fakt nie każdy żołądek je dobrze trawi, a mi się bardzo bardzo podoba białe złoto i też chcę miec takie obrączki ślubne:))))
gosssiunia
4 października 2011, 23:42kochana powiem ci ze mamy ta sama motywacje ja tez rozgladam sie za obraczkami...na kiedy planujecie ślub??? my na wielkanoc.