Pyniowa
kobieta, 47 lat
Warszawa
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ziółka... ziółka... ziółka... i pas neoprenowy
22 września 2011
Dziś był dzień na odkrycia i dziwne prezenty.
Rano szukałam czegoś w szafie i znalazłam w niej pas neoprenowy, który w lutym (przy poprzednim podejściu) kupił mi mój narzeczony.
Doszłam do wniosku, że nie ma go co w tej szafie trzymać, tylko zacznę z niego korzystać. Ubrałam się w niego i zabrałam za porządki. Ruszałam się dość intensywnie i po 1,5 godziny noszenia go byłam pod nim tak spocona, jakbym w maratonie biegała.
Fajnie się czułam, dlatego od dzisiaj wszystkie prace domowe, które wymagają wysiłku fizycznego będę wykonywała w nim.
Po za tym Babcia ofiarowała mi jakieś dwa miesiące temu zioła Ojca... jakiegoś na K... czekajcie, chyba Klimuszko. Nie wierzę w to czary mary, po za tym są paskudne i olałam ich stosowanie. Dziś się dowiedziałam, że Babcia zamówiła mi kolejne.... cholera... zacisnęłam więc zęby i postanowiłam je jednak pić. Przecież nie będę ich zbierać dla wnuków, a próba wyperswadowania Babci żeby ich nie kupowała nie ma sensu.
No nic... może nie pomogą, ale i nie zaszkodzą, to tylko ziółka .
Ach i na koniec dzisiejsze menu:
ŚNIADANIE:
- 3 kanapki z pasztecikiem, rzodkiewką i pomidorem, ziółka (no właśnie... fujjjjj), kawa i magnez
II ŚNIADANIE:
- jabłko
OBIAD:
- oj pofolgowałam sobie dzisiaj. 3 kawałki ryby, ziemniaczki i surówka z białej kapusty i marchewki
Syn nie dojadł ziemniaków... jeszcze niedawno zjadłabym je po nim, ale zacisnęłam zęby i szybko wychrzaniłam je do śmietnika, bo moja porcja i tak była nieco za duża (chociaż zgodnie z zaleceniem diety MŻ nie dojadłam i spokojnie mój żołądek zmieściłby i te ziemniaki i kolejną rybkę)
KOLACJA:
- no tak... z kolacją to już w ogóle było dziwnie. Pokroiłam sobie jabłko na cząstki. Poszłam do kuchni po herbatę i jak wróciłam na talerzu zostały tylko dwie . Moje dziecko z rozkoszą powiedziało, że dobre było. Tak więc na kolację zjadłam 1/4 jabłka i znowu te paskudne ziółka. Już nie chciało mi się iść po kolejne
Buziole, kochane - już niedługo weekend
doris190185
23 września 2011, 23:27z kolei ja lubię różne ziołowe herbatki,a za to nienawidzę czarnej herbaty:) a zioła ojca k może cudów nie robią,ale tak jak piszesz napewno nie zaszkodzą. każdy organizm jest inny i inaczej reaguje, więc możliwe,że u ciebie poskutkują. pozdrowienia
magpie101
23 września 2011, 14:29Bardzo sie ciesze, ze wpadlas w rytm dietki, i ze piszesz tu codziebnnie, bo to pomaga! Bedziesz piekna panna mloda jak tak dalej bedziesz grzeczna!
duszka189
22 września 2011, 22:36do ziółek można się przyzwyczaić tak jak ja do picia zielonej herbaty która na początku nie mogła mi przejśc przez gardło a dziś się nią już delektuję;)))