Jak zawsze mawiała moja mama, czyli początek diety udany. Ale... 1700 kcal zdrowego jedzenia to tak duuużo, że zjadłam trochę ponad 1500 i chyba na tym poprzestanę, więcej nie dam rady (heh, powyżej PPM, więc jest OK). Poza tym, za godzinę koniec pracy, a dzieje się tyle, że można by było spaaać za ladą... ;-P
Oto, co dziś zjadłam:
- chleb żytni staropolski 1, 5 dużej kromki z masłem roślinnym, puszka szprotek w oleju caro z warzywami (715 kcal)
- zupa ogórkowa z kiełbaską drobiową (380 kcal)
- daktyle suszone (230 kcal)
- serek wiejski wysokobiałkowy z czosnkiem i ogórkiem zielonym (210 kcal)
- napoje: 1,5 l wody gazowanej, 0,5 l coli zero, czarna kawa.
Całość 1535 kcal, % brak, słodyczy i chipsów brak, warzywa jakieś są (do tej pory prawie wcale nie jadlam).
Podsumowując, dzień uznaję za zaliczony.
Pozdrawiam :-)