Waga spada, więc humor mi się poprawia :) Co prawda, wczoraj było mniej, niż dzisiaj, ale to moja wina. Tłusty czwartek, pizza na obiad w piątek, gofr w sobotę.... Było już 73,1, a dzisiaj waga pokazała 73,8. Trudno. Walczę dalej. Plan na za tydzień- 71. Myślę, że całkiem realny.
Jem duuuuużo mniej i pierwszy raz w życiu naprawdę nie podjadam pomiędzy posiłkami. Ten nawyk nawet nie był taki trudny, jak myślałam. Czasami się zdarza, że jestem głodna pomiędzy posiłkami, ale bardzo rzadko. Jem więcej warzyw, a planuję jeszcze więcej. Motywacja wróciła wraz ze spadkiem dwóch pierwszych kilogramów :D Teraz już musi mi jej starczyć, aż dotrę do celu- 55 kg. nie będę się katować do 50, bo to się chyba niestety w moim wieku już nie uda. To moja waga z liceum. Ale 55 kg mnie już będzie satysfakcjonować.
Centymetrów mi za bardzo nie ubyło,ale czuję się lżejsza, a spodnie znowu zaczęły być za luźne w pasie. Zrobiłam się mniej zbita, a bardziej sflaczała. Czas na ćwiczenie!!!
lapaz80
26 lutego 2017, 16:16Gratuluję. Najważniejsze to trwałe zmienzmienić sposòb odżywiania i nie podjadac reszta sama przyjdzie
Pulherina
11 marca 2017, 11:11Dzięki. Idzie jak po gruzie, ale do przodu :)
perceptive.
26 lutego 2017, 12:37Nie waż się codziennie, bo człowiek może wtedy popaść w paranoję. Dwa razy w miesiącu najlepiej, a jak już musisz to co tydzień :) Gratuluję niepodjadania, mówisz, ze to nietrudne, a wiele osób tego nie potrafi, czyli to duże osiągnięcie. Powodzenia!
Pulherina
11 marca 2017, 11:11Dzięki :) Są dni, że to niestety jest trudne, ale nie poddaję się i jest coraz lepiej.