Dziękuję Wam za miłe komentarze pod ostatni spadkiem :)
Dzisiaj nareszcie 63,9. Ta 9 z tyłu wkurza, ale będę z nia walczyć, żeby za tydzień już jej nie było :)
Widzę, że nadal chudnę, ale spada tempo. Jem około 1200 kalorii dziennie. Chyba czas zejść do 1000, żeby dalej chudnąć. Dużo pracy mnie to kosztuje, ale warto. Oprócz wagi cały czas lecą też centymetry, I to mnie bardzo motywuje. Poza tym znajomi zaczęli zauważać, że schudłam. Pasek wagi pokazuje, że zjechałam niecałe 4 kg, ale tak naprawdę to już prawie 6, bo wróciłam do Vitalii po 2 straconych kg. Cieszę się jak dziecko. Nie pamiętam już, kiedy udało mi się tyle zjechać i nie stracić po drodze motywacji. Chyba wreszcie dojrzałam do tego, że nie chcę tak wyglądać.
Ponieważ jestem typową gruszką, mam straszny problem z ciuchami. Szczególnie sukienkami. Na górze 38 byłoby OK, a na dole 42 :( Ostatnio w H&M przymierzyłam sukienkę rozmiar 40 i była dobra Kolejny mały sukces. Cieszę się tym bardziej, że wesele siostry zbliża się wielkimi krokami (30.04) i muszę w końcu wybrać jakąś kieckę. Został jeszcze miesiąc. Do rozmiaru 38 raczej nie dojadę do tego czasu, ale niech to będzie chociaż małe 40 :)
Było tak (lipiec albo sierpień 2013): Jest tak:
Teraz wreszcie sama widzę różnicę :)
Rufna
30 marca 2014, 22:49Zmiana-super. Co do tych kalorii mam zastrzeżenia. 1200 to bardzo mało. Przy takiej kaloryczności metabolizm ci się zastopuje. Może lepiej ograniczyć węglowodany? :)
Sendia
30 marca 2014, 13:39Różnica jest bardzo widoczna! Gratuluję, super wyglądasz.
Pulherina
30 marca 2014, 11:49Dzięki, dziewczyny! Jestem mega zmotywowana tym razem. Musi się więc udać :)
TuSia2606
30 marca 2014, 10:54Swietnie oby tak dalej :)
agulina30
30 marca 2014, 10:17Ty też idziesz jak burza! gratuluję spadku wagi i centymetrów!