Nie mam nawet co napisać. Kompletnie, w ogóle, nic a nic nie staram się być na diecie. Przyglądam się w lusterku swojemu subtelniejszemu "ja", oklepuję swój mniej odstający brzuszek, wsłuchuję się w komplementy, które zewsząd do mnie napływają i najzwyczajniej w świecie opadam na laurach. Porażka!!!! Być takim pustym w wieku 27 lat to lekka przesada!
Weekend przejadłam i przepiłam. Nawet nie będę się rozdrabniała w to co konkretnego zjadłam. Ale były węglowodany, węglowodany i węglowodany.
Obiecuje, że już nie będę się obżerała tak bez sensu. Już dziś kolacji nie będę pochłaniała. A od jutra do świąt postaram się delikatnie jeść. Bez jakiejś konkretnej diety, po prostu zasada mż. I przepraszam się z brzuszkami.
Wracam do dietowego interesu
TosiaNaDiecie
21 grudnia 2009, 11:42no to wracamy :) powodzonka zyczę