Przegrywam ze swoimi słabościami. Niby coś ćwiczę. Trochę przysiadów, brzuszków. Ale brak mi siły i motywacji. Dietowo wychodzi mi na dwa razy... Czy to ta pogoda tak na mnie działa? Nie wiem :P A może skończę już szukać kolejne wymówki??
Tak wyglądam:
Niby jeszcze tragedii nie ma. Zdaje sobie jednak sprawę że czas ruszyć ten tłusty tyłek i zadbać o siebie w końcu. Wymówka jednak goni wymówkę :( cieżko mi się ostatnio zmotywować. Słomiany zapał dał kolejny raz znać o sobie. Mam nadzieję, że jutro będzie więcej we mnie motywacji i zapału do działania.
Pozdrawiam
Beata.Teresa
14 sierpnia 2015, 23:50Trzeba zabrać się za siebie nie od jutra, tylko od dziś. Wtedy zawsze jesteśmy o ten jeden dzień do przodu :) wtedy na pewno pojawi się uśmiech na Twej twarzy. Powodzenia :)