Po niedzielnych wybrykach, od poniedziałku znów było grzecznie. Aleeee, cały ten czas (4 dni) waga pokazywała to samo. Już myślałam, że mnie cholera weźmie, ale dziś jednak się obudziła i pokazała 0.5 kg mniej. @ w natarciu także myśle że to pewnie dlatego.
I tak wiem, należę do osób z obsesją codziennego ważenia. Robię to od tak dawna, przy porannej toalecie, wręcz machinalnie, że nie umiałabym się tego oduczyć. To jest dla mnie tak samo normalne i odruchowe jak mycie twarzy po przebudzeniu. :-D
Skończyłam dzisiaj moją 6-tygodniową rehabilitację. Dostałam L4 na kolejny miesiąc i muszę znaleźć sobie jakieś zajecia żeby nie zwariować. Na szczęście pogoda coraz ładniejsza i będzie możba wdrożyć dłuższe spacery. Zapisałam się też na zajęcia na basenie z fizjoterapeutą.
Dzisiaj M. odbierze nasz nowy grill także pora na szukanie nowych przepisów i inspiracji na dania z grilla. :-D Jak macie coś fajnego to możecie podrzucić.
zurawinkaaa
17 lutego 2019, 18:10Pogoda idealna na spacery ;) ja też ważę się codziennie. Też to dla mnie normalne np jak mycie zębów ;) ale nie mam zamiaru tego zmieniać ;)
Cotosiestalo
16 lutego 2019, 16:14Nie lubię jak waga ani drgnie. Chociażby te 10dkg, ale zawsze coś. Jak się odchudzam też ważę się codziennie. Zresztą gdy tylko przestaję się ważyć waga rośnie. No i mamy efekt braku ważenia przez pół roku:D