Hej dziewczyny, dawno mnie tu nie było... :) Wracam niestety z dodatkowymi kg...Przez te 7 miesięcy przytyłam 7 kilo...dużo prawda?. Teraz się opamiętałam, i jak trwoga to na Vitalię :). Główną przyczyną nabrania wagi był mój staż, pracowałam od godziny 10 do 18 - niefajne godziny prawda. Nie mialam możliwości zjedzenia obiadu o normalnej porze więc wracałam jadłam obiad po 18 a potem jeszcze jakąś mini kolację bo byłam głodna (głupie tłumaczenie, no ale nie potrafiłam jakoś ustalić sobie posiłków pod pracę) Potem przyszły wakacje, były chrześniaki, były słodycze i tak jakoś poszło :P. A już wrzesień i październik to było apogeum na słodycze. Przepraszam za wyrażenie ale wpieprzałam jak dzika. No i tak kiedyś pewnego dnia na początku listopada weszłam na wagę (byłam po obiedzie) i ujrzałam 75 kg!!! I wtedy mnie strzeliło, że jak się nie opamiętam to zaraz znowu dobije do początkowej wagi 85 kg. Następnego dnia jak się ważyłam z rana to waga wskazała 74 kg, na diecie jestem tydzień czasu i już waga wskazuje 73 kg :) to motywuje. Chce jak najszybciej dobić do swojej wagi końcowej 67 kg i brnąc dalej :). Obecnie jestem bezrobotna więc jak wiadomo będzie łatwiej. Boję się, że jak coś znajdę to znowu nie będę potrafiła jakoś sobie ustalić tych posiłków.
Jest jeszcze coś...poznałam kogoś...na razie ze sobą piszemy, ale pewnie niedługo będzie jakieś spotkanie więc motywacja jest jeszcze większa :). Trzymajcie kciuki !