Dzisiaj na wadze okrąglutki, tłuściutki, puszysty - 1 kg mniej . Żegnam go bez żalu i obiecuję dorzucać kolejne, żeby nie był samotny. W sumie od tych zatrważających trzech szóstek ubyło mnie 2,1 kg! Pilnowanie miski, sporo ruchu i jak widać są wymierne efekty. No i najważniejsze - ZERO cukru!!! Nawet kawy nie słodzę, czym zadziwiam sama siebie. Wczoraj na daleki spacer zabrałam obraną marchew pokrojoną w grube talarki i zjadałam sobie po drodze . Minione dni były bardzo grzeczne i zgodne z planem. A dzisiaj z okazji pierwszego marca zaczynam wyzwanie z deską. Idę na całość. W takich sytuacja wychodzi cały mój charakterek pod hasłem - JA NIE DAM RADY!?!? Po prostu uparta koza .
Dobry początek zrobiony, ochota na więcej jest ogromna, samopoczucie bardzo dobre. Chleb gryczany upiekłam, zupa jarzynowa ugotowana. Mam nadzieję, że żadne "trudności obiektywne" nie pokrzyżują moich planów. Od jutra postaram się wrócić do chociaż krótkich wpisów, bo widzę jak mnie to mobilizuje.
A z aspektów zdrowotnych bardzo mnie cieszy, że nie nabieram już wody i nie puchną mi tak palce. Zaczęłam "wyrastać" z obrączki i bałam się, że na piątą rocznicę ślubu trzeba będzie ją powiększyć .
Kristina_isia
25 marca 2020, 11:58dobra dieta popłaca, ja nadal mam wpadki, ciesye się ,że już nie podjadam po kolacji, ale to ciągle za mało dla spektakularnych efektów.... postaram sie bardziej, muszę dla siebie, i codzienne spacery dla wzmocnienia odporności, na szczęście mogę.
hanka10
2 marca 2020, 08:48Gratulacje! Pilnowanie miski zawsze daje efekty !
Pola789
2 marca 2020, 20:59Oj, daje! A najważniejsze to wspaniałe samopoczucie i świadomość, że robisz dla siebie coś dobrego :)))