Obrazek pochodzi z internetu, ja nie mam z tym nic wspólnego :)
Jeśli :
· * Znasz to palące uczucie tęsknoty za…( właściwie cholera wie, czym), po każdym waszym spotkaniu, po którym przez kilka dni snujesz się zdołowana, bo wiesz, że nie jesteś NIĄ i nigdy nie będziesz, i jakkolwiek dobrze układa się Twoje życie, to masz wrażenie, że nie jest tak szczęśliwe jak JEJ życie…(po jakimś tygodniu wracasz do rzeczywistości, nie myślisz już o tym, a wiesz dlaczego? Bo umysł z czasem podświadomie wypiera te myśli, "wiedząc", ze takie dołowanie się jest po prostu bezsensowne)
Jeśli:
· *Stroisz się jak kretynka na jakieś wspólne wyjście z nią i Waszymi facetami, a gdy już jesteście wszyscy razem np. na jakiejś imprezie, to i tak masz poczucie, że jesteś tylko bezsilnym obserwatorem tego, jak Twój facet – choć się do tego nigdy nie przyzna – topnieje pod wpływem jej uroku i pewnie zazdrości jej facetowi…
…natychmiast pieprznij się w czoło i czytaj dalej.
Jeśli ten wpis nie okazał się wystarczającym lekarstwem na dołujące myśli powyższego typu, chyba muszę podwoić starania w przekonaniu Ciebie, że takie myślenie do niczego dobrego nie prowadzi.
Być może z własnego doświadczenia wiesz, że najgorsze jest pierwszych kilka dni po takim spotkaniu. Jeśli długo Cię trzyma, nie czekaj, aż samo przejdzie, bo w końcu w łeb sobie strzelisz od tego porównywania się. Dlatego nie ma na co czekać, lecz wprowadzić IPN - Intensywny Program Naprawczy:
· Te najbardziej smętne dni PO wypełnij wszystkim tym, co według Ciebie jest wartościowe/produktywne/dobrze Ci służy, a na co być może ona by nie wpadła, lub jej się nie chce. Dlaczego ? Bo nie jest TOBĄ.
· Wylicz co najmniej trzy NAPRAWDĘ MOCNE strony, którymi – w przeciwieństwie do Ciebie – ona nie może się pochwalić. Dlaczego? Bo nie jest TOBĄ. Zastanów się, w jaki sposób mogłabyś je jeszcze wzmocnić.
· Odetnij się zupełnie od gdybań i tęsknot, które wysysają z Ciebie energię. Nie inicjuj sytuacji, które powodują potem doła. To znaczy przede wszystkim: żadnego przeglądania jej najlepszych zdjęć na Facebooku. Zresztą o Facebooku już kiedyś pisałam.
Może to banał, ale jednak początek nowego roku to doskonały moment, by postanowić sobie z siłą wielokrotnie większą niż KIEDYKOLWIEK WCZEŚNIEJ:
W CIĄGU NAJBLIŻSZYCH MIESIĘCY ZBUDUJĘ SOBIE ŻYCIE TAK PRACOWITE, OWOCNE I CIEKAWE, ŻE NIE BĘDZIE W NIM MIEJSCA NA PORÓWNYWANIE SIĘ Z INNYMI.
Odwróć to dotychczasowe myślenie z typowego „Jak ja chciałabym wieść jej życie!”
Na:
„No to teraz patrzcie, do jakiej zajebistej przemiany jestem zdolna…!”
CoSeSchudneToSePrzytyje
17 stycznia 2016, 01:39Czytam Twój pamiętnik i zadaję sobie pytanie dlaczego nie znalazłam go wcześniej? Czuję, że będę tu często zaglądać :) Przeczytam wszystkie wpisy od deski do deski! Pozdrawiam :)
MatkaSmokow
7 stycznia 2016, 10:51Chyba jest ze mną coś nie tak, bo zupełnie nie mam takich odczuć. Nie mam kompleksów przed mężem, rodziną, przed lustrem też nie mam ani przed koleżankami. Lubię siebie i nic na to nie poradzę. Nie czuję się gorsza przy szczuplejszych koleżankach (co z tego, że szczupła skoro nogi ma krzywe), tych, co mają lepszą pracę (kariera karierą, ale ja mogłam sobie pozwolić na dziecko), ani nawet tych, co mają więcej $$. :D - bo na pieniądzach szczęścia i rodziny się nie buduje. Dobrze jest mieć świadomość swoich niedoskonałości- mogłabym zrzucić trochę ciała i w końcu napisać magisterkę. Ale kompleksy? NO WAY! Fajnie jest patrzeć na innych i się motywować (np. ja zrobiłam prawo jazdy, bo wszystkie koleżanki robiły i stwierdziłam, że nie będę gorsza. nie żałuję). Inspiracja, motywacja, odrobina samokrytyki- TAK. Kompleksy- NIE!!. :)
PogromcaKompleksow
7 stycznia 2016, 19:11Drogie Panie, radzę brać przykład z tego tu oto rzadkiego okazu :D
Synestezja
5 stycznia 2016, 20:29Po co od razu uderzać w zazdrość? Trzeba umieć pokochać i docenić siebie. Życie jest unikatowe i niepowtarzalne. W tym chyba właśnie tkwi cały bajer. Ehh my kobiety.
roogirl
5 stycznia 2016, 20:08Kłuje, kłuje.. w sumie myślałam, że to pasożyty czy coś, a krost na ciele mam coraz więcej. Gdzieś ze 2 lata temu próbowałam diety bez nabiału i mleka, też miałam takie krosty to po 2 miesiącach bez mleka zniknęły bez śladu.
koper666
5 stycznia 2016, 19:39Dzięki! ;)