Na wstępie radzę pogodzić się z tym, że to co szczupłe i jędrne zazwyczaj wzbudzi większe uznanie ogółu, niż lekko przysadziste, tu i ówdzie obwisłe i przypominające raczej Wenus z paleolitu, niż z Milo.
Buntowanie się przeciw mocno zakorzenionym gustom społeczeństwa na niewiele się zda.
Zwłaszcza, że podświadomie musimy przyznać tym gustom rację. Same wolałybyśmy popatrzeć na zadbanego, dobrze ubranego faceta, niż podchmielonego Misia z wystającym brzuszkiem i w wypłowiałym podkoszulku.
Kiedyś wspomniałam o tym, że gdy odpuścisz sobie walkę o lepszą sylwetkę, to potem wmawiasz sobie, ze i tak jesteś zajebista, bez względu na rozmiar. Z jednej strony niby jesteś, a z drugiej… no, nie do końca.
Bo jeśli tego typu pocieszenia mają na celu zamaskować niewygodną prawdę o Tobie – o Twoim lenistwie, ciągłym odpuszczaniu w tej walce, uleganiu głupim zachciankom – no to nie jest dobrze.
Masz dwadzieścia i więcej lat. Miałaś mnóstwo czasu na to, by spróbować tych wszystkich pyszności, obżerać się późnymi wieczorami, ostro imprezować do rana, jechać tygodniami na zupkach chińskich i być może nawet nadal dobrze się czułaś i nie odbijało się to na twojej sylwetce. Ale tamte czasy dobiegają (lub już dobiegły) końca. I im bardziej ociągałaś się z porzuceniem tego beztroskiego trybu życia, tym trudniej będzie Ci zdążyć ogarnąć się, zanim te wszystkie świństwa naprawdę zaczną odbijać się na Twoim wyglądzie.
Proponuję wziąć do ręki kartkę i długopis. Spisać najpyszniejsze, a zarazem najbardziej rujnujące Twoją silną wolę produkty. Oj, ta lista będzie długa… Po kolei wyobrażaj sobie każdy z tych produktów. Na pewno potrafisz odtworzyć w pamięci jego smak i zapach.
Obejrzyj go w myślach z każdej strony.
Spójrz na tą listę.
Zatrważająca mieszanka oleju palmowego, syropu glukozowo – fruktozowego i utwardzonego oleju roślinnego! Szacun dla Twojego organizmu, ile syfu potrafi przyjąć i nie poskarżyć się ani słowem. A powinien skarżyć się za każdym razem, może wtedy byś się w końcu przestraszyła, czym tak naprawdę go karmisz. Ciekawa jestem, jak zareagowałby na naszą dzisiejszą „dietę” organizm człowieka sprzed kilku tysięcy lat…
Przypomnij sobie, czy kiedykolwiek dobrze na tym wyszłaś. Zawsze wmawiasz sobie, że jeśli zjesz go teraz, to na długo będziesz miała spokój, poprawi Ci się humor na resztę dnia i następnym razem wymyślisz jakiś zdrowszy sposób na słodkie pocieszenie. Taaa, jasne. Ile razy łamałaś tą zasadę? Ile razy po upływie godziny od zjedzenia przykładowego batonika czułaś chęć na więcej jedzenia? Ile razy po chwilowej euforii smaku pojawiało się senne poczucie winy pt. „co mi to dało?”?
Zwróć uwagę na cenę. Zastanów się, jaką mniej więcej kwotę wydawałaś na nie wszystkie miesięcznie. A w skali roku?! Ile świetnych kosmetyków mogłabyś za to kupić! Ile długotrwałej przyjemności ominęło Cię z powodu tych niezliczonych, ulotnych przyjemności!
Te pieniądze nie były po prostu wyrzucone w błoto. To był podwójny koszt. Nie dość, że straciłaś pieniądze, to rozregulowałaś sobie metabolizm. Przejadłaś swoją młodość. Zamiast zainwestować w silne i zdrowe ciało i młody wygląd za 10 lat, spieprzyłaś sobie te parę lat, które mogłyby spokojnie upłynąć bez rozstępów. Kupiłaś sobie cellulit. Ulokowałaś fundusze w przyspieszonym starzeniu się. Oprocentowanie wynosi +3 kg w skali roku.
Spójrz na tą listę. Pożegnaj się z każdym batonikiem z osobna. Wyzbądź się sentymentów. To tak, jakbyś rozstawała się z facetem, do którego zawsze miałaś słabość, wciąż wracałaś po to, by za każdym razem poczuć się jeszcze gorzej. Czas zamknąć ten rozdział bez żalu, bo pojawił się ktoś lepszy, komu nawet aksamitny Pan Rafaello nie dorasta do pięt…
Witajcie owoce i warzywa! :D
anusiasiusia
29 grudnia 2015, 09:37Witam Cię serdecznie. Przeczytałam twoich kilka wpisów i chce podziękować za ciekawe mini lektury :) Opisują każdą z nas, nasze humorki i słabostki... i oczywiście najcenniejsze są te porady które biorę do siebie :)
PogromcaKompleksow
30 grudnia 2015, 16:39Dziękuję :) Fajnie, że komukolwiek przypadły do gustu moje wypociny:) Motywujmy się więc nawzajem:) Pozdrawiam!