Wiecie ja już zaczynam chyba głupieć razem z moją wagą, albo przez
nią.
Przecież to już się odechciewa diety ćwiczeń i czegokolwiek w kierunku
utraty wagi.
Ciągle i ciągle to samo no błędne koło dosłownie. Jak waga pokaże 66
to ja już myśle no jak jest niżej niż wczoraj to jutro bedzie jeszcze mniej.
A tu co ... wczoraj 66 a dziś od nowa wiecej 66,2 i tak od tygodnia.
A ja tak się staram zero podjadania słodyczy zero. Czy to tak mi sie odpłaca teraz mój organizm przez te diety 500-600 kcal ...
No obiecuje już że poniżej 1000 kcal nie bede zchodzić tylko się rusz
moja nędza przemiano !
A tymczasem menu:
ŚNIADANIE : 1 kromka chleba pełnoziarnistego i 2 schulstad fitness
z serkiem topionym i ogorkiem kiszonym - 366 kcal
II ŚNIADANIE: cappuccino waniliowe z mlekiem 0% - 33 kcal
OBIAD : marchew z groszkiem gotowana ( 300g) i udko pieczone
z kurczaka (200g) - 418 kcal
PODWIECZOREK : surówka z tartego jabłka i marchewki,
activia wiśniowa - 260 kcal
ŁĄCZNIE 1078 KCAL
PŁYNY: sok marchwiowy, herbata Ice Tea, herbatki, woda mineralna
chucky1990
12 marca 2012, 11:44ja odstawiłam moją w kąt :) raz na tydzień ważonko, albo raz na dwa i zero frustracji :)
domisiaaaa
11 marca 2012, 19:46hehe dzieki za zobaczenie pomylki:) moim zdaniem tak Ci sie odplaca, bo boi sie ze znowu bedziesz " glodowac" i magazynuje energie na " gorsze" czasy:) tak wiec uzbroj sie w cierpliwosc ;)
KochamCieKochanie2
11 marca 2012, 11:52no właśnie ja mam tak samo od kilku dni z tą wagą ;/ Narazie jeszcze mam resztki cierpliwości ... Mam nadzieję że jutro wkoncu bedzie mniej