Dzisiaj rano zerknęłam na wagę. (Wiem, wiem, ze nie powinnam, ale nie mogę się oprzeć temu codziennemu rytuałowi i zawsze sobie tłumaczę, że przecież to dodatkowy ruch ;) )
No i wlazłam na tę wagę , a tu 81,5 kg. Aż przetarłam oczy ze zdumienia. Do tej pory moje odchudzanie szło dość opornie, trochę do tyłu, trochę do przodu. Ja z tych "skokowych" jestem. Od półtora tygodnia waga nagle zdecydowanie idzie w dół. Może to zasługa większej ilości białka w diecie? A wczoraj przyznam się: mały grzeszek: torcik z galaretką z truskawkami. Mały kawałeczek, ale jak odmówić mamie w dniu jej święta?
Suwaczka na razie nie przesuwam, staram się trochę nie ulegać przedwczesnym zachwytom (bo może waga się zepsuła), choć to trudne, ale coraz bliżej mi przekroczenia tej makabrycznej 80. No... żebym nie zapeszyła. Jutro siłownia, trochę jeszcze spalę na bieżni. W weekend trochę pracy na działce i jak dopisze pogoda trochę pospalamy na rowerze.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
karioka1977
28 maja 2010, 07:41na pewno pokazała dobrze. białko w dużej ilości pomaga :)