Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zabierzcie ode mnie to urządzenie!


No tak.... naszły mnie wody... Przynajmniej mam taką nadzieję... Bo waga jak na złość , wcale nie chce pokazać tej jedynki, tylko jednego dnia 3, wczoraj 4...Dzisiaj na szczęście przynajmniej wróciła jako tako do stanu sprzed tygodnia... Mam nadzieję, że to woda, bo przedwczoraj nogi mi spuchły w kostkach tak, że sandały przypominały kraty wrzynające się w me biedne stopy.

No wiem, że nie powinnam ważyć się codziennie... Wiem... że nie powinnam wpadać we frustrację z powodu iluś tam deko na wadze... ja to wszystko wiem... i znów włażę na wagę i znów sama sobie robię krzywdę... Czemu nie pociesza mnie to, że lecą mi centymetry w pasie, udach, pupie, pod biustem, powoli zanika fałda na plecach, a i buzia szczupleje a i szyja robi się smuklejsza... Czemu jestem niewolnicą głupiego urządzenia jakim jest JAŚNIE PANI WAGA  i od niej uzależniam swoje samopoczucie?

Może powinnam ją schować do szafy? Albo poprosić moje Słoneczko, żeby zaniósł to narzędzie mych tortur do piwnicy? Na sama myśl, żebym miała się jej pozbyć, aż mi się zimno robi. Uzależniłam się od niej. Jest wpisana w mój codzienny rytuał, jak mycie zębów. Poranny bieg do toalety, a potem do pokoju... Wyzerowanie jedną stópką, obie stopki... i już wiem,jaki humor dziś będę mieć.jaki humor dziś będę mieć.



No dobrze dziś w planach siłownia i przede wszystkim bieżnia. Nie wiem jak będzie dzisiaj z kondycją, bo uszkodziłam sobie w sobotę palec (poślizgnęłam się balkonie... ), ale zaraz będę go plastrować. Ile ujdę to ujdę. No i jak widzę, co za oknem to chybę wpełznę też do sauny, żeby się trochę wygrzać. Może trochę wypocę tych nadmiarów wody?
  • karioka1977

    karioka1977

    31 maja 2010, 10:50

    na mnie waga też tak działa, choć jak pokaże troszkę więcej niż ostatnio to wtedy przez cały dzień uważam na to co jem - czyli mnie motywuje

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.