Hej kochani, u mnie życiowa huśtawka osiągnęła maksymalną wysokość.
W czasie powodzi zawoziliśmy prowiant do miejscowych punktów pomocy dla powodzian.
Poznaliśmy wielu fascynujących ludzi w tym Pana Arka, który po wszystkim zaprosił nas do siebie.
Od słowa do słowa okazało się, że sprzedaje swój dom w pięknym miejscu. W okolicy malownicze widoki, spokój, piękny zabytkowy kościół. Takie nasze wymarzone miejsce.
Pan Arek przeprowadza się do miasta, do dzieci, bo tutaj już nie daje rady w tym wieku o wszystko dbać i się utrzymywać.
Następnego dnia posiadłość ma trafić już na portale ogłoszeniowe i do biur nieruchomości.
Tylko na siebie spojrzeliśmy i już wiedzieliśmy, że to jest "to". Dom i okolica spełnia wszystkie nasze oczekiwania i jest w naszym zasięgu. Od razu rozpoczęliśmy starania o kredyt i dostaliśmy wstępnie zielone światło od banku.
Co wcale nie było takie oczywiste, bo jeszcze spłacamy kredyt na obecne mieszkanie. Niewiele nam zostało, ale wszyscy mówili, że raczej się nie uda..
Ja wpadłam w euforię, zaczęłam plany, miałam tyle powera do życia i działania jak nigdy!
Z ekscytacji nie mogłam spać po nocach, chodziłam jak nakręcona.
Miesiąc minął mi jak jeden dzień (i schudłam 3 kilogramy!) wszystko się układało.
Żadne słowa nie mogą opisać mojej radości. Jednak.. Nic nie jest jeszcze pewne... niestety..
Pan Arek nadal się waha. Waha się nad tym czy sprzedać dom tej zimy, czy następnej.. Nie zdążył pozałatwiać spraw i trudno mu się z nim rozstawać. Dzieci go namawiają, my gotowi.
Zapewniamy go, że damy mu wystarczająco dużo czasu na wyprowadzkę i będzie zawsze mile widziany. Jednak nadal się waha i zastanawia... Niby sprzedać i tak musi, kwestia kiedy..
Jednak ta niepewność mnie sparaliżowała.
Jeśli za rok, to co jeśli wogóle się rozmyśli, lub z roku zrobią się dwa lata i więcej?
Ja już sobie życie na nowo ułożyłam, jak to typowa kobieta. A tutaj muszę wstrzymać konie i czekać na jego decyzję aż do sylwestra.
Jedyna ulga jest taka, że mamy podpisaną umowę pierwszeństwa w razie sprzedaży.
Planowaliśmy sprzedać mieszkanie na wiosnę, a możliwe że kupimy dom tej zimy.
Staram się teraz ogarnąć. Od owej wiadomości wróciłam do dawnych nawyków.. Jem chipsy i słodycze, nie chce mi się gotować więc kupuje jakieś tam sałatki i pierogi.
Przestałam wychodzić każdego dnia na spacery. Już jest lepiej, ale za każdym razem jak mam jakieś duże kryzysy, to wracam do tych najgorszych nawyków z kiedyś...
Teraz trwa to ponad tydzień, innym razem to 3 dni lub tylko dwa.
Dam znać jak dalej sprawa się potoczy i czy uda mi się ogarnąć.
vitavia
7 listopada 2024, 05:13Trzymam kciuki, ładne miejsce!!!
vitavia
7 listopada 2024, 05:19Też staram się wykupić drugą połowę domu.
Berchen
22 października 2024, 21:02trzymam kciuki, powodzenia:)
plainwhitedress
22 października 2024, 20:14No ale w sumie chyba fajnie, będzie mieli trochę więcej czasu żeby odłożyć, np. Na jakiś remont czy wiekszy wkład własny? Rozumiem rozczarowanie, ale skoro macie pierwszeństwo zakupu to próbowałbym się skupić na pozytywach tej sytuacji.
ojsetka
22 października 2024, 11:26Z pewnością wszystko się dobrze poukłada. Fajne te plany.
Pleszkaa
22 października 2024, 12:30Dzięki i trzymaj kciukI! :)
Julka19602
22 października 2024, 07:03Trzymam kciuki za powodzenie z transakcją zakupu.
Pleszkaa
22 października 2024, 12:30Dzięki, przyda się, bo teraz czekają nas 2 miesiące niepewności.
Gramatyka
22 października 2024, 01:15Niech Wam sie wiedzie!
Pleszkaa
22 października 2024, 12:30Ojej dzięki bardzo :*