Tak więc, po nocy pełnej przerw na karmienie najmłodszego D i zaglądaniu do starszego K bo rozkopuje się strasznie, pobudka ostateczna nastąpiła ok 7.30 Nieźle całkiem ;-) może i pospalibyśmy do 8, ale K zwalil się do nas na łóżko no i wiadomo dziób mu się nie zamykał... mimo że szeptał to i tak D się obudził, mam czasem wrażenie że tylko na to czekał by obudzić się i dołączyć do naszych pogaduch swoje agu, bądz babu babu babu....
Potem szybkie ubieranie, najpierw siebie a potem K, na koniec przewijanie D. W międzyczasie popoprawiałam łóżka w sypialni i K pokoju, tak żeby panował w nich względny porządek a mój umysł nie myślał ciągle że jest tam bałagan ;-) Przy okazji zabierając pociechy z sypialoni otworzyłam okno coby się ciut przewietrzyło.... Następnym krokiem było robienie śniadania, K łomotał w sypialni nurkując w pudle z zabawkami, D siedział w swoim leżaku pyrzypięty pasami, protestujac rozpaczliwie przeciwko takiemu obrotowi sytuacji. Ja jedną ręką podając zabawki najmłodszemu, zerkając na starszego usiłowałam zastawić wodę na herbatę i zrobić kanapki. Dla K koniecznie z obciętą skórką od chleba coby szybciej zjadł a nie żuł w nieskończoność. Śniadanie przebiegło we względnie spokojnej atmosferze, nawet mi udalo się zjeść swoje... Potem trzeba było D wziąść na ręce bo juz tak śpiewał, że nie można było zostać obojętnym... potem wpadła mama, ku mej ogromnej uldze i przejeła opiekę nad D. Ja w tym czasie pozmywałam po śnidaniu, przecierając przy okazji blaty w kuchni, pozamiatałam podłogi w domu, pozbierałam porozwalane zabawki w salonie naiwnie wierząc ze jak skończę K nie dorwie się do nich i z zapałem godnym olimpijskiego zawodnika nie zacznie ich z powrotem wyjmować.... Potem szybko wybrałam w piecu, pozmywałam, poprzynosiłam towaru, coby wieczorem nie latać po drewno, bo G dziś późno wróci... Potem zdyszana wpadłam do domu, ale babcia na szczęście wszystko miała opanowane ;-)
rozrobiłam ciasto na naleśniki - może uda mi się je potem usmażyć, oczywiście dzielnie pomagał mi w tym K... Potem była godzina zabawy i noszenia D na rękach... niestety teraz zęby mu idą tak więc, jest maruda do potęgi... potem usypianie D, jak usnął K wlazł mi na kolana i stwierdził że jest głodny, to mu szybko naleśnika usmażyłam i tak oto piszemy tego maila....
Potem jeszcze czeka mnie obiad, spacer, noszenie marudzącego D i zabawa ze zbuntowanym K. Bo teraz K ma chyba jakiś bunt trzy latka albo cos takiego. Jak tylko coś nie po jego myśli to beczy i mówi że mnie nie kocha i że jestem niedobra. obrywa się równo wszystkim, nawet jego ukochanej cioci Kasi (mojej bratowej),
Latwo nie jest niestety, tak więc pod koniec dnia jestem wyczerpana i fizycznie i psychicznie... Nerwy mam czasami do granic możliwości wytężone, tak jak choćby teraz, bo nawet maila na spokojnie napisać nie mogę, bo jedną ręką bujam, drugą piszę.... ach szkoda gadać....
Tak więc wygląda mój dzień czasami okraszony jeszcze innymi niespodziankami... No ale staram się dostrzegać pozytywne strony tego wszystkiego i cieszyć się chwilami spędzanymi w gronie chlopaków....
Dziękuję wszystkim co podjeli próbę przeczytania i dobrneli do końca
Mi jest trochę lepiej bo zdjełam z siebie trochę ciężaru jakim jest bycie mamą dwójki chłopaków w wieku do lat 3.
Zapomniałam dopisać że w ten mój dzienny rytuał jest jeszcze wplątana walka ze swoimi słabościami. Drogie vitalijkowe mamy czy wy też tak macie??????
Kończe tymczasem, bo jeden się budzi a drugi się wierci już niemiłosiernie żeby coś z nim porobić....
Piegotka
22 listopada 2014, 20:41Komentarz został usunięty
Grubaska.Aneta
19 listopada 2014, 15:46Oj walka.o piękny wygląd bywa ciężka. Ale ty masz napięty grafik dnia
Piegotka
22 listopada 2014, 20:42Niestety nie ma łatwo.... a grafik niestety mam mocno napięty opieką nad pociechami, bo są w takim wieku, że wszystko jest robione pod nich, ale nic to pocieszam się że jeszcze rok i będę bardziej czasowa ;-) Dlatego nieraz podziwiam Ciebie że tyle jesteś w stanie zrobić w ciągu jednego dnia ;-)
Grubaska.Aneta
22 listopada 2014, 21:36Teraz to zmieniłam się w śmierdzącego lenia okropnie mi z tym ://