Kurczaki no! Od początku choroby i tak ja zajmuje się Małą, wstaje do niej w nocy, mój Luby śpi w drugim pokoju, na początku, żeby się nie zarazić, teraz natomiast, żeby nie zaraził Małej, a i mój prywatny zarazek się nie zmutował jeszcze bardziej. Wszyscy jak na złość jeszcze w tym tygodniu wstają na rano wiec od godziny 6 nikogo już nie ma w domu, więc nawet nikt nie weźmie Tośki na półgodzinki, żebym mogła chociaż chwile odespać (jak jestem w domu, to moja Mama bierze Małą rano i daje mi pospać do tej 10-11 oczywiście raz, góra dwa razy jak tam jestem, niecodziennie
). Wczorajsza noc była dla mnie jakaś ciężkie, nie mogłam zasnąć, no kręciłam się w łóżku do 1.30 nic nie pomagało, włączony telewizor, wyłączony, książki, barany i inne owce... Gdy już udało mi się zasnąć jeszcze przed 2 Mała się obudziła i to by było tyle, karmienie, potem lulanie ale jak na złość jakoś nie chciałą wrócić do spania, zasnęłyśmy gdzieś koło 4, a o 6 regularne jęki i skargi, nawet po karmieniu, tuleniu wciąż jęki, a że pora wczesna, matka nie wyspana to trochę podirytowana. Położyłam Małą w łóżeczku, włączyłam pozytywkę, dałam zabawki i położyłam się jeszcze, po jakiś 40minutach Tośka też padła i dała mi pospać jeszcze półtorej godziny (chociaż kurcze nie lubie takiego przerywanego snu, robi mi gorzej niż bym spała tylko 3 godziny), słyszę radosne zaczepianie, odwracam się, a tam wita mnie widok, mojej córeczki gryzącej pręty łóżeczka, widok przezabawny jak mały glonojad w akwarium :) Przyszłą pora kładzenia jej spać, kąpiel, kolacja no i padła jak kawka, a po jakiejś godzince pobudka i znów ryk, jęki, skargi, co sie okazało... chyba Tosia zaczęła ząbkować, gryzak stał się jej ulubionym przyjacielem (zaraz po palcu mamy), dopiero specjalny żel pomógł i w końcu zasnęła, a ja znów nie mogę spać, chociaż wiem, że pewnie znów za jakąś godzinkę czeka mnie pobudka. Mam nadzieje, że ząbkowanie przejdzie bez większego echa w postaci gorączki, wysypek i innych nie miłych objawów.
Próbowałam dzis zrobić skalpel, ale kaszel mi to uniemożliwił, wolałam nie ryzykować. Wole się jednak wyleczyć w stu procentach tak jak pisałyście :) a potem ruszyć z pełnego kopyta :)
PS: na zdjęciu to nie moja córa, ale chciałam Wam pokazac cóż to za zabawny widok :)
monka252
30 listopada 2012, 18:00A no trzeba nad naszymi ciałkami obowiązkowo popracować :)) A Ty to widzę zajęta na maxa, a jeszcze do tego chora! Nie zazdroszczę! Życzę powrotu do zdrowia! :))
Siranel
30 listopada 2012, 11:21hahahha ale te dzieci są śmieszne, myślę że jeszcze trochę i Tosia nauczy się spać całą noc to już będzie z górki aż się nauczy zadawać pytania :P
klaudiaankakk
30 listopada 2012, 09:47superowe zdjątko :) pochwal kiedyś się Tosią :)
sarna88
30 listopada 2012, 01:12zdrowiej to wazniejsze ;) zwłaszcza ze jak się nie wykujujesz to dłużej w łóżku możesz zostać. wracaj do zdrowia :)