CIeszę się i czuję żal, ze coś się kończy...Własnie minęło kolejne lato spędzone głównie z Misiakiem, poznaliśmy się w czerwcu 2008r. i tamto lato było wspaniałe, bo zakochałam się, miałam wątpliwości, czy ta bajka nie minie wraz z latem, ale jednak nie :) Minął rok i kolejne lato spedziliśmy we dwoje w Holandii. Mieszkamy tu razem w pokoju 16m2. A jutro wracamy do Polski, będziemy każde u swoich rodziców, 23km mamy tam do siebie.Właśnie tego czasu spędzanego razem mi najbardziej żal... Już tyle nie bedzie... ALe i zatęsknimy za sobą, a spotkania będą cudowne :)
Jeśli chodzi o pierścionek to powiedziałam Mu, że go Mu oddam, by był pewien, ze naprawdę chce byc ze mną "na dobre i złe", powiedziałam o swoich wątpliwościach, chce z Nim być ale i chcę by On tez był tego pewien. I jak przewidywałam, zrobiło Mu się smutno. Położył się do łóżka, zakrył kołdrą. Położyłam się do Niego, widziałam Jego łzę... Ale później wieczorem powiedział, ze On nie płacze :) I w końcu nadal noszę pierścionek. Daję mu szansę, ale następnym takim razem chciałabym być bardziej stanowcza... Kocham Go!!!
Jestem bardzo podniecona powrotem do domu, dzis się spakuję, a jest tego tyle, ze nie wiem skąd tego nabrałam. Choć może tylko wydaje się tego dużo, bo mebli nie mamy i wszystko leży takie rozwalone... Ech, jedziemy jeszcze dzis do Amsterdamu na zakupy i jutro o 21 kierunek dom.