Moja historia odchudzania.
Pamiętne wakacje 2 lata temu... Wakacje zaczynałam z wagą 63 kg i uważałam że to strasznie dużo przy moim wzroście 160 cm. Wtedy postanowiłam że się pogłodzę. Jednak że moja wakacyjna praca polegała na opiece nad szalonymi bliźniakami, ciężkich 9 godzin dziennie. Przychodziłam do domu i zajadałam cały stres słodyczami... i wtedy się zaczęło. Początkowo moja waga nic nie rosła, a jak już zaczęła to nie chciała przestać.
We wrześniu byłam na pierwszej wizycie u dietetyczki. Kobieta koszmar, co mi naopowiadała to głowa mała. Podsumowując dała mi jasno do zrozumienia, że jeśli nie wykupię u niej koktajli w proszku o wartości 450 zł na jeden miesiąc to nie mam co liczyć na schudnięcie. Poddałam się i dalej zajadałam moje smutki.
Pod koniec października wybrałam się do innej dietetyczki i aktualnie dalej u niej jestem. Tylko z małą różnicą, pod koniec października 2012 roku ważyłam 69,8kg a na obecną chwilę ważę 80,4 kg. Wiem nie ma się czym chwalić. Nie potrafię sobie odmówić słodyczy, jeść wg przygotowanego menu.
Nie wiem, nie mam chyba w sobie tyle motywacji czy też determinacji, aby odmówić sobie słodyczy( to moja największa zmora). Aktualnie przez tą wagę mam dość siebie, wręcz nienawidzę swojego ciała. Przestałam wychodzić z domu, a najlepiej gdyby nikt do mnie nie przychodził, bo naprawdę się siebie wstydze.
Jednak z dniem wczorajszym podjęłam OSTATECZNĄ walkę o lepszą siebie. Jak już teraz mi nie wyjdzie to naprawdę odpuszczę, bo to naprawdę nie ma sensu. I tak moje całe życie kręci się już tylko wokół diet... Naprawdę przestałam dopuszczać do siebie ludzi. Wiem to jest straszne, ale już taka jestem. Jak sama siebie nie akceptuje nie dopuszczam do siebie nikogo, a potem się dziwie że nie mogę nikogo znaleźć...
Do sylwestra zostało pół roku, do moich urodzin troszkę lepiej niż pół roku. W lutym/marcu planuje wyprowadzkę z rodzinnego domu, czas będzie zacząć nowe, dorosłe życie.
zzuzzana19
3 października 2014, 14:22Kochana, nawet nie wiesz, jak ja Cię rozumiem... Też walczę z jo-jo (ogromnym), wstydzę się, siedzę w domu... Napisz, jak Ci teraz idzie ! Pozdrawiam :*
abby23
30 czerwca 2014, 20:58Słodycze to też moja zmora... Nie potrafię sobie ich odmówić. Ale przecież nie możemy pozwolić żeby czekolada czy batonik rządziły naszym życiem. W końcu co one tam wiedzą :P Trzymam za Ciebie kciuki!
ColoriDellaVita
10 czerwca 2014, 17:48Powodzenia! Trzymam kciuki :)