Witajcie Kochane!
Nie było mnie tydzień, bo zabiegana, zalatana byłam. Skupiłam się na pisaniu mojej magisterki i kolejny rozdział gotowy. Wchodziłam codziennie na vitalię i zaglądałam do Waszych pamiętników, które bardzo mnie motywują.
Na diecie jestem już 4 tygodnie.
Dzisiaj po kolejnym, minionym tygodniu postanowiłam się zważyć.... i co? Właśnie o to chodzi, że NIC. Waga stanęła... centymetry również... ani drgnęło... NIC.
Jestem świadoma, że taki etap nastąpiłby prędzej czy później więc nie załamuję się. Jeśli chodzi o dietę to staram się trzymać i ćwiczenia również są. Mam nadzieję, że przy kolejnym ważeniu za tydzień ubędzie mi chociaż parę deko :).
Aaaa dzisiaj miałam przygodę... Siedzę w domu, piszę prace a tu nagle telefon.. dzwoni sąsiad i mówi mi, że widzi mojego psa jak chodzi po okolicy... Oj ile strachu się najadłam, bałam się, że mi ucieknie ale dzięki niemu i mojej szybkiej interwencji mój Kazan wrócił do domu. Oczywiście musiałam na niego ostro nakrzyczeć, bo strasznie się zdenerwowałam i zmartwiłam. Okazało się, że mama wychodząc do pracy musiała zostawić uchyloną bramkę.
A oto mina mojego psa, kiedy po powrocie z jego spacerku na niego nakrzyczałam, oczywiście potem go przytuliłam, bo tak bardzo go kocham, tego mojego zwierzaka i nie darowałabym sobie gdyby zginął, no przyznajcie, że skruchę trochę widać :P
Na szczęście cała historia skończyła się pozytywnie.
Trzymajcie si Kochane moje! Miłego weekendu!
dorotamala02
14 marca 2015, 15:57Biedny skruszony piesio ale nerwy Twoje,słodki jest.Magisterka się pisze to bardzo dobrze oj- nie sama tylko z Twoją pomocą. a waga no ćóż sobie odpoczywa przed następną rundą.Utul pieska.
hanayome
13 marca 2015, 23:10Też mi waga stanęła i nie chce ruszyć, miejmy nadzieję, że to szybko minie ;) A psiuniek kochany, ja tam widzę tę skruchę w wyrazie jego mordki. Misiek taki. Wygląda na przestraszonego. Pewnie wyszedł, a potem bał się wrócić w obawie przed burą :D
tricked_beauty
13 marca 2015, 21:53O boziuuu, jaką ma minę! ja miałam bardzo podobnego i niestety zaginął pół roku temu, bo wyszedł na taki "spacer" :(
brugmansja
13 marca 2015, 21:08Łojejku ale musiałaś go obsztorcować!
Dorota1953
13 marca 2015, 18:51Zastojem się nie martw, bo Twój metabolizm się przestawia :) Za tydzień na pewno będzie lepiej :) Na psa, to uważaj, bo jakiś "życzliwy" człowiek zgłosi do straży miejskiej, że się szwenda po okolicy i zapłacisz mandat :((( Takich "życzliwych" nigdy nie brakuje. A pies jest uroczy, ale ja w jego spojrzeniu raczej skruchy nie widzę :) Według mnie to on ma spojrzenie " nie truj,nie truj, jakbyś była mną to też byś chciała sobie trochę poszaleć" :) Przyjemnego pisania magisterki :)))
katy-waity
13 marca 2015, 18:40taaak, mina szczesliwego winowajcy:) ps nie mart się zastojem, tez mialam taki tydzien...,trzymasz diete, to waga ruszy w dół