Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
cudowna, leniwa niedziela...


Weekend upłynął mi pod znakiem pracy, bawić się nigdzie nie bawiłam, zresztą ostatnimi czasy jakoś chęci na to mniejsze. Na szczęście niedzielę miałam wolną i, pomimo zmęczenia po dwóch dniach w pracy, rano odwiedziłam basen. (: 
nie mogę pochwalić się oszałamiającymi wynikami pływackimi z kilku powodów... 
generalnie pływać nie potrafię i asekuruję się makaronami lub deseczkami, co przekłada się ujemnie na moje tempo w posuwaniu się do przodu. (; 
dodatkowo jestem po kontuzji i nie wymachiwałam nogami jak zwykle...
jednak i tak jestem zadowolona, bo prawie 10 długości mam na koncie, później lenistwo w jacuzzi i kilka minut w saunie. Poranek zaliczam do udanych! (:
Baterie energetyczne doładował mi także P., który umilał mi swoim towarzystwem cały dzień. (: Potrzebowałam tego, potrzebowałam jego uwielbiającego spojrzenia i ciepła dłoni. 
Czuję się silna! 
odżywiałam się przez te kilka dni całkiem nieźle, pilnowałam pór jedzenia i tego, co wkładam do ust... dominowały warzywa, owoce i ryby. nie obyło się jednak bez kilku grzeszków... wczoraj w nocy zjadłam 3 bułeczki serowe, a dzisiaj 3 kluski na obiad i 3 kawałki babki cytrynowej... co do nocnego podjedzenia nic mnie nie tłumaczy, ale obiad i ciasto to sprawka babci, której nie miałam serca odmówić... ograniczyłam jednak ilość i pilnowałam pory jedzenia, tak więc najgorzej być nie powinno.
wnioski po pierwszych dniach zdrowszego odżywiania? 
owoce są przepyszne! pytam samą siebie, dlaczego nie jadłam ich więcej... 
warzywa to doskonała baza do... wszystkiego!
melon słodki, melon dobry. (;
gruszki mają działanie "toaletopędne"... 
tak, nie wiedziałam, ale po zjedzeniu kilku na własnej skórze poczułam, co to oznacza. (; 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.