Czyli jak skutecznie zagiąć czasoprzestrzeń. Przyznaję bez bicia, że wczoraj wypadłam z obiegu, ale wróciłam do domu o 22 i pół godziny później byłam już w łóżku. Dzisiaj za to przebrnęłam przez cały Skalpel II, czyli trzeci dzień wraz z skalpelem uznaję za udany.
A jutro oprócz skalpela może pokuszę się też o killera. Zobaczymy. :)
Trzymajcie się ciepło.
ewela2207
23 stycznia 2014, 15:21Ja póki co robię sam skalpel, ale codziennie :) Killera się boję, myślę za to o Mel B :) Pozdrawiam
midii
23 stycznia 2014, 01:36dzięki za podpowiedź :) rozjaśniłaś mi trochę i faktycznie chyba przestanę tyle ćwiczyć, bo to nic dobrego. Ty jesteś pewna, że po skalpelu zrobisz jeszcze killera? :P
midii
22 stycznia 2014, 21:41brawo ! :)