Dzień na rozliczenie się z samą sobą. Po 11:00 dostanę już dietę, pojadę na zakupy i zaczynam. Nie ma, że "od jutra / od poniedziałku". Teraz, zaraz! Bez zbędnych wymówek
Mój facet już czeka na znak i jedziemy zaopatrzyć się we wszystko co potrzebne. Bez zbędnego dobierania produktów na zasadzie "o, a może kupimy? smacznie wygląda". Bardzo często lodówka zapełnia się tym, czym nie powinna. A potem wszystko kusi. I po co to?
Zrobiłam sobie zdjęcie dziś rano. Do porównania za miesiąc. Tak sobie postanowiłam i tego będę się trzymała. Zero niepotrzebnego wskakiwania na wagę, obsesyjnego mierzenia się itp. Zawsze byłam zwolenniczką odczuwania diety po ubraniach. I póki co nie mam zamiaru tego zmieniać.
Tak więc...ZACZYNAM!