No nie chciał zapalic moj lanosik,moje niebiesko-fioletowe cudo. Kurczaki mam go juz 14 lat i nijak nie mogę sobie wyobrazić życia bez niego.
Stoi smętnie na "podwyrku", no to znaczy on stoi normalnie to ja smętna jestem.
Małż naprawia,pewnie da radę, bo złote ma ręce.
Tylko nie wiem ile jeszcze tych usterek da się własnym sumptem naprawić.
Nawet nie bardzo boli wizja przesiadki do komunikacji miejskiej.
Najbardziej boli,że go stracę,że będzie gdzieś na złomie leżał.
Kurcze myślę o moim autku jak o przyjacielu, głaszczę po masce,rany.....
WielkaPanda
12 czerwca 2012, 14:11A nadałaś mu imię?:))
xxdajmiprzezycxx
12 czerwca 2012, 12:55heheh no tak juz jest ;) ludzie przyzwyczajaja sie do ludzi, zwierzat, ale rowniez do przedmiotow, ktore wciaz nam towarzysza! :) twoj mezus na pewno poradzi sobie i miejsmy nadzieje, ze twoje autko pociagnie jeszcze nastepny rok! :)) a tak jak noga ?? :)) i cwiczonka ?: )
malgorzatka177
11 czerwca 2012, 21:53oj wiem co czujesz ja mam 10 letniego peugocika 206 i nie chcę zamienić go na żadne inne. Na razie mnie nie zawodzi ( tfu tfu co by nie zapeszyć). Mąż się ze mnie śmieje mówiąc że czas na rozwód z peugotem ale ja mu mówię że jestem mu wierna aż po grób :)
znudzonaona
11 czerwca 2012, 21:06Do wszystkiego się człowiek przywiązuje :-) ciezko ubranie wywalić a co dopiero "przyjaciela" co nas wozi :-)) Miłej nocki !!
minkaaa
11 czerwca 2012, 20:58kocham moje autko ale z każdego nowego też się cieszę i przygarniam i zawsze się zaprzyjaźnię
hoffnungsvoll
11 czerwca 2012, 19:01No patrz! A ja tak nie mam. Mogę się z każdym rozstać bez emocji. To moj środek transportu i tyle. Tylko mojego, osobistego Anioła Stróża zabieram zawsze ze sobą z jednego auta do drugiego;-)
Anka19799
11 czerwca 2012, 18:56Ale 14 lat to i tak dlugo jak na auto! Choc faktem jest, ze tym bardziej przykro, bo sie czlowiek przywiazal i do "zelastwa" i do wspomnien z nim zwiazanych.
kitty79
11 czerwca 2012, 18:04Też mam lanosika i co roku psuje mi się w czerwcu (tfu, tfu na psa urok, bo jak na razie ok), zapłakałabym się bez niego:(
Bedol
11 czerwca 2012, 18:00No popatrz... A to tylko kupa żelastwa.... Ale ten człowiek durny! Też kocham nasze autko:-)
ewakatarzyna
11 czerwca 2012, 17:17Ja się nie dziwię. Kiedy my sprzedawaliśmy naszego pierwszego opla też mi się płakać chciało. I do teraz jak widuję go na mieście to mi się pysk do niego śmieje. Do obecnej toyoty nie jestem tak przywiązana.
babeluniek
11 czerwca 2012, 17:16Eh, też kiedyś z takim sentymentem podchodziłam do swojego Gofra, póki nie zaczął sprawiać, że jadąc nim bałam się o swoje życie :P Mam nadzieję, że uda Wam się go reanimować :)