Najpierw zacytuję jednego z panów na Vitalii:
"Ogólnie rzecz biorąc moja dieta składa się z 6 dni dość rygorystycznych i z dnia w którym jej nie przestrzegam. Nie chodzi tu o to żeby zjeść cały tort , wypić 10 piw , kupić golonko czy coś. Jaki to ma cel? Mianowicie jest to sposób oszukiwania organizmu aby mój metabolizm nie spowalniał. Poczytałem troszkę o tym i mam nadzieję , że będzie to działać."
Przeczytałam i pomyślałam,że to świetny sposób na usprawiedliwienie moich dzisiejszych grzeszków. Jeśli do tego okaże się jeszcze, że to działa będę wniebowzięta.
Mam dzisiaj dzień przerwy w Insanity( regeneracja) i wiecie co? Brakuje mi wycisku. Kręcę się i szukam łagodnych ćwiczeń.Była joga,szybki marsz i trochę truchtania. Chciałam jeszcze iść na rower ale niebo zrobiło się szaro-bure(ma padać).Normalnie to bym się tak bardzo deszczem nie przejęła ale temperatura u nas +10 stopni to trrrrrrochę zimno.
Zadzwoniła dzisiaj moja teściowa i powiedziała, że tęskni i że chce
"się do nas zwalić''(żarcik taki) .Przypomniałam tylko,że jestem zatyrana i jako jedyna w domu mam pracę i odwlekłam przyjazd do lipca. Na wakacyjny wyjazd nie mamy szans.Szukam też jakiegoś zajęcia żeby podreperować budżet .W zeszłym roku miałam mamusię małża przez 10 dni i było ciężko ( kto ciekaw niech poszpera w archiwach). Mam 2 miesiące czasu,żeby się przygotować i przetrwać z minimalnymi stratami.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
WielkaPanda
7 maja 2012, 12:07Ja też planuję sobie zrobić Niedzielę dniem normalnego jedzenia. Wczoraj zjadłam bez wyrzutów simienia kotleta drobiwego w panierce i przysmażone ziemniaczki Nareszcie normalny obiad! A na deser dużego loda zjadłam i jeszcze bułkę na kolację:) Popieram "normalny" dzień:))
kitty79
6 maja 2012, 22:00No kochana, 2 miesiące żeby przygotować się na wizytę "kochanej mamusi" to bardzo mało. Ja chyba przeszłabym na prozac, albo cóś;) Ale za Ciebie kciuki trzymam!;)
znudzonaona
6 maja 2012, 20:02Ufff.... idąc takim tokiem myślenia i ja dziś mam odpust całkowity na moje podjadanie :-))) Figurkę masz super , brawo ! Miłej nocki :-)
ewela22.ewelina
6 maja 2012, 18:35no ta by mozna:D niedziela jem co chce:D
Giove
6 maja 2012, 17:08skora mi cierpnie na sama mysl,ze okres wakacyjny tuz,tuz i moi tesciowie mogliby wymyslic cos tak glupiego jak Twoja....a kysz,a kysz!!! co do dnia bez restrykcji to dziala...u mnie zawsze dzialalo...juz od szkoly sredniej tak robilam...caly tydzien w internacie na diecie a jak przyjezdzalam do domu na sobote i niedziele to sie nie ograniczalam...funkcjonowalo...i latwiej mi bylo zniesc diety...
karioka97
6 maja 2012, 16:42dziękuję, ubierając się na wernisaż pomyślałam o Twoich ostatnich zakupach :) ja byłam całą (no prawie) tak ubrana... gdyby nie "takie" sklepy, nie miałabym co na siebie włożyć :)
ewakatarzyna
6 maja 2012, 16:41Ten sposób na podkręcenie metabolizmu działa. Już dawno przekonałam się, że gdy waga pomimo diety zatrzyma się i zjem coś kalorycznego waga, o dziwo, zaczyna spadać. A wizytę teściowej w ubiegłym roku pamiętam. Mam nadzieję, że przez dwa miesiące uda Ci się jakoś pozytywnie nastawić na tegoroczna wizytę.
karioka97
6 maja 2012, 16:24ogólnie rzecz biorąc moja dieta składa się z 1 dnia diety i 6 niedietetycznych dni :)
gillian1966
6 maja 2012, 16:20już Ci współczuję!
SylwiaOna
6 maja 2012, 16:15A ja nie pamietam ale zaraz sie zagłębie;D
hoffnungsvoll
6 maja 2012, 16:09Pamiętam, jak teściowa była, oj pamiętam;-)