W pracy od 9.00 do 18.15
Najpierw lekcje potem projekt,rada pedagogiczna i pierwsze spotkanie z rodzicami.Jedzenie miałam w pudełkach ,jadłam mało ale czesto,nie miałam czasu zastanowic się co by tu jeszcze wciągnąć Kołomyja i zapierdziel to najłagodniejsze określeniaO 18.30 pognałam z językiem na brodzie na kijkowanie. Przyszła Ania z która nie widziałam się kilka miesięcy. Całą drogę trajlowałysmy o wszystkim i niczym czas zleciał nie wiadomo kiedy. O 20.25 zrobiłam zakupy.o 21.10 kolację. Cały dzień byłam dietkowo grzeczna udało się choć pod nosem mam sklepik, a tam wiadomo same pokusy.
Taki zwariowany dzień,na wysokich obrotach ,a ja wiecie, nawet nie jestem zmęczona .
Poczytam Was jeszcze trochę i idę pogadać z królem puszczy. Mój mąż coś jakby złagodniał
masztalski
7 września 2011, 09:20Słoneczko już wschodzi ---,,,Król puszczy też zmięknie ,,, buźka
mundziu
7 września 2011, 07:55super określenie Król Puszczy hihihi:)