Jeszcze nie odtrąbiono zwycięstwa ale już widzę światełko w tunelu. Moje nerki zaczeły w miarę normalnie pracować. Nigdy nie myslałam,że bedę sie cieszyła z czegos tak podstawowego jak "siusiu".Obserwuję i zapisuje,jak często odwiedzam kibelek, dobrze ,że nie muszę tego ważyć hehehehe.Ciagle jestem opuchnięta ale waga pokazuje 0,5kg mniej więc jest postęp.Piję herbatkę z pokrzywy i łykam aqua femin.
Może na wadze byłoby mniej ale wczoraj była imieninowo-urodzinowa impreza u mamy.
Tort zrobiłam czekoladowo-jagodowy,oczywiscie musiałam zjeść,żeby sprawdzić czy wyszedł.Z imprezki urwałam się na kije(1,5h)ale niestety wróciłam potem do stołu i wiadomo:rybka,sałatka,winko gdzie ja mózg miałam?
No ale nic to,pije pokrzywkę i wskakuję na rowerekbedzie dobrze.
Jeszcze focia:
Bedol
27 lipca 2011, 20:43tym tortem to oczywiście chciałaś nas WKURZYć?
ankaper1967
27 lipca 2011, 14:34Ciesze sie, ze juz jest lepiej. Na pewno wszytko wroci do normy bardzo szybko. A te ciasta to samo zdrowie przeciez. Ja tez jem od czasu do czasu dla zdrowia. Pozdrawiam
anexgirl
27 lipca 2011, 09:41Mi równiez na imieninki zasponsorowano tort...ale jak narazie stoi i nie ruszam go...chociarz juz chyba z 10 tys. razy byłam wlodówce aby go powąchać :P
karamija77
27 lipca 2011, 09:37mniam mniam!
ewakatarzyna
27 lipca 2011, 08:56Sprzedałam tekst o coca coli z komunii dziewczynom z pracy. Wyjemy :):):) Super tekst.
hoffnungsvoll
27 lipca 2011, 08:20Ale ciacha! Cieszę sie, że opuchlizna schodzi:)))
Punkie
27 lipca 2011, 08:18Kobieto, Ty tyle kijkujesz, że żadne torty Ci nie straszne :))