Wystartowaliśmy o 7.00 po dwóch godzinach przekroczyliśmy granicę kraju.Pierwsza miejscowość i pierwsze oznaki sympatii ,pozdrawiają nas nie tylko mijani rowerzyści ale również mieszkańcy tego uroczego zakątka.Pogoda wyśmienita ,humory również dopisywały, buzie nam się nie zamykały przez kilka godzin i tak dotarliśmy do mety.
"W nogach" około 35 km, czas 7h z małym haczykiem, w głowach pomysły na kolejną wyprawę.Czasem nie jest lekko ale cały czas się wspieramy
Stopa nie dokuczała mi prawie wcale ,troche gorzej było po kilku godzinach ale myślę ,ze setce dam radę.
pięknie było :D
w "tych pięknych okolicznosciach przyrody"
Daria200
26 lipca 2011, 19:00Okoliczności przyrody piękne, też bym z chęcią się wybrała na taką wyprawę....:)
mundziu
25 lipca 2011, 14:24przede wszystkim wspaniałych znajomych z którymi możesz wyruszać na wędrówki :) Waga musi czasem być zlośliwa :))) Ja nie spieszę się do naprawienia swojej.:))) I tez dziwne, że nie w dół a w górę po takich wojażach :) Będzie OK, :) Spadek na pewno będzie :)
zwiedly.blawatek
25 lipca 2011, 14:09ejjj extra:))aż nabrałam ochoty na jakąś wyprawę,a tu moi znajomi albo siedzą w barze,albo przed kompem hehehe trza pomyśleć chyba o ich zmianie:)))co do małego romansu to chyba mnie przekonałaś;D
anexgirl
25 lipca 2011, 10:25Kurde ja tez chce taka ekipe do kijków :( niestety mieszkam w miescie gdzie ludzie sa zacofani i jak mnie i mame widza na kijkach to sie nabijają :/ Mnie to po czesci nieobchodzi bo maszeruje dalej ale troche ciśnienie skacze od tych drwin. Tez bym miała ochote na takie dystanse jak ty ale nie bede mojej mamy aż na takie długie rajdy wyciągac bo mi jej szkoda...a samemu to sama wiesz jak jest. :/
Punkie
25 lipca 2011, 08:35Trasa przepiękna, no i dystans godny podziwu :))