Motywacja spadła do 0, kilogramy poleciały w górę, nie ma co płakać, trzeba ją odbudować... Choć wciąż mam wrażenie, że nigdy nie będzie na tyle silna, żeby osiągnąć swój cel. W domu ciasta, ciasteczka, obiady, o których przypomina mi się parę razy dziennie, mimo mojego "NIE, DZIĘKUJĘ/NIE CHCĘ", za każdym razem kiedy mówię, że zmieniam żywienie są śmiechy, bo przecież tyle razy zaczynałam i zawsze kończy się tak samo.. Jak ja mam w tym domu wytrzymać, gdy wokół tyle pokus? Ja wiem, że trzeba mieć twardy tyłek, nie dać się, ale łatwo jest mówić. Coraz częściej myślę, że chciałabym się już wyprowadzić z domu. Żyć sobie bez wiecznego dogadywania i tych wszystkich demotywatorów naokoło. Myślę, że łatwiej byłoby mi wprowadzić jakąś samodyscyplinę, na pewno łatwiej byłoby mi trzymać się swoich postanowień...
Od pewnego czasu chodzę na aqua aerobik.. Jestem zachwycona. W związku z tym, że mam duże problemy z kręgosłupem, jest to prawdopodobnie jedyna aktywność fizyczna, jaką mogę wykonywać. Po jednych zajęciach, już myślę o następnych. I tak byłam wczoraj, dzisiaj i jestem zapisana na jutro. Zamierzam chodzić minimum 4 razy w tygodniu + obowiązkowo 1 dzień regeneracji. Cały stres ze mnie schodzi, nie męczę się tak, jak normalnie, spalam więcej, odciążam kręgosłup - wymarzona aktywność fizyczna, polecam wszystkim!!
Tym bardziej się wk*rwiam nie mogąc utrzymać diety, w końcu to 60% sukcesu... Czarno widzę wakacje w bikini.
kolorowa.papryczka
13 kwietnia 2016, 10:07Akurat słodyczom jestem przeciwna, są kaloryczne i większości nieodżywcze. Potraktuj je jak nałóg, taki sam jak palenie papierosów. I walcz z nim, aż się uda go pokonać. Nie jestem zwolenniczką "pozwalania" sobie na słodycze, bo one zawsze będą nas tylko tuczyć, to nieważne, że zmieszczą nam się w limicie kalorycznym danego dnia - nie odżywią naszego organizmu, nie dostarczą minerałów i witamin. Z miłości do siebie samej nie odpuszczaj sobie tak łatwo. Spróbuj też zmusić mózg, do zmiany myślenia o Twoich przeciwnościach. Często szukamy powodów własnych słabości i niepowodzeń w świecie zewnętrznym, w naszym związku, rodzicach, miejscu zamieszkania, pracy itp. Myślenie, że przeprowadzka coś zmieni jest zgubna z dwóch powodów. Po pierwsze w nowym miejscu zamieszkania będziesz stara Ty, i jeżeli Twoje wnętrze się nie zmieni, zewnętrzne środowisko niewiele pomoże. Fakt, że czasem wyrwanie się z toksycznego środowiska pomaga. Ale gdyby miało pomóc, już byś to zrobiła. W myśl zasady, że jeżeli chcesz, znajdziesz sposób, jeżeli nie chcesz, znajdziesz wymówkę. Po drugie, obwiniając swoje środowisko odpuszczasz sobie. Jesteś dorosłą kobietą, masz prawo odżywiać się tak jak chcesz, żyć tak jak uważasz za stosowne i ZAWSZE należy Ci się szacunek za to, do czego dążysz. I NIKT, nawet najbliższa rodzina, nie ma prawa Cię wyśmiewać, demotywować czy w jakikolwiek inny sposób podcinać Ci skrzydeł. Pomyśl o tym i wracaj do naszej grupy wsparcia, bo cicho się zrobiło i nie ma z kim pogadać :) Uściski.
otra.vez
24 kwietnia 2016, 11:08Do tej pory nie miałam możliwości zmienić miejsca zamieszkania - mam bardzo absorbujące studia i brak możliwości znalezienia jakiejś pracy na pełen etat. Tak się życie potoczyło, że w tamtym roku odeszła moja babcia, która zostawiła puste mieszkanie... W tej chwili mieszka tam moja znajoma, ale myślę, że zmiana dobrze by mi zrobiła. Wiesz.. Mam 25 lat, chciałabym się "usamodzielnić", w końcu każdego to czeka, a ja czuję, że to odpowiedni moment :)
otra.vez
24 kwietnia 2016, 11:09A i niestety żeby dołączyc do grupy, chyba muszę wykupić dietę?
angelisia69
13 kwietnia 2016, 03:08fajnie ze aktywnosc tak na ciebie wplywa,a co do jedzenia ja mam zalozenie ze mozna zjesc wszystko ale miec rozsadek,nawet kawalek ciasta na 2gie sniadanie czy ciasteczko do kawki na podwieczorek,bo inaczej czlowiek by zwariowal.Ja dzieki temu ze nie odmawiam sobie niczego,nie kusza mnie ciasta/slodycze i inne duperele,i moge siedziec obok nich i nawet nie spojrzec bo mi ich nie brakuje.Pamietaj ze to co zakazane smakuje najlepiej!