Tak, wiem, sama dla siebie powinnam być motywacją, ale jakoś tak.... opadła. No nie wiem czemu, nudzi mi się to dietowanie, w dodatku okres się zbliża, to jem oczami. W ilościach nie do ogarnięcia. Ale obiecuję poprawę, w końcu już nie ma tej przeklętej 8 na początku, wrócę tu i będę się spowiadała ze wszystkiego!
Kolejne imprezy się szykują (tak to jest, jak się ma za dużo wolnego), ale za każdym razem kiedy już piję alkohol, to jest to wino albo coś z colą zero. Żadne wytłumaczenie, wiem. I zatrzymuje wodę, wiem. Jak już się wyszaleję, to zacznie lecieć w dół, mam nadzieję.
Idę robić moje dietetyczne naleśniki, taką mam na nie ochotę. Do wakacji jeszcze chwila, brat mówi, że będę laska. No, zobaczymy!
smakosz_ciasteczek
19 lutego 2016, 15:45Motywacja wróci, trzymam kciuki!