Hej piękne :)
Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był hmm ciekawy
O porannych treningach z KFO nie piszę bo to już jest norma
Ale około 10 wyszłam z Juniorem na jak my to nazywamy "rowerowy spacerek" tzn junior jedzie na swoim rowerku, a ja idę/biegnę obok niego jako asekuracja przed nagłymi i niespodziewanymi wypadkami (od razu zaznaczę, że jechać obok niego się nie da, gdyż ponieważ Junior używa jeszcze bocznych kółek i zdarzają się momenty, kiedy trzeba mu po prostu pomóc albo złapać gdy rower zaczyna się wywracać ) Tylko ten mały skurczybyk zaczyna dostawać coraz lepszej formy i więcej jest tego biegu a mniej spacerku (nawet pod górę czym mnie dzisiaj zaskoczył), co mi zasadniczo nie przeszkadza gorzej kiedy bieg przemienia się w sprint młody jeszcze przed wyjściem upomniał się 2 razy że mam wziąć telefon i mu liczyć kilometry do fundacji (więc grzecznie włączyłam mu endomondo a Junior był dumny i blady ze swoich 2,5 kilometra )
A teraz tytuł dzisiaj wypadł dzień mojego biegania a jak na złość młody poprosił właśnie mnie, żebym poczytała mu na dobranoc, a ja nie potrafiłam odmówić. Więc z domu wyszłam po 20. Godzina nie była zła, ALE tak powoli zaczynało się mroczyć, zaczął się porywisty wiatr, po prostu burza wisiała w powietrzu. Ale to przecież nie jest powód żeby nie pobiegać. I ruszyłam. Muszę przyznać że uczucie fenomenalne wiatr, korony drzew szumiące nade mną i co jakiś czas rozbłysk błyskawicy gdzieś w górze Gdy wracałam słyszałam już trzask łamanych gałęzi ale jeszcze nie padało, zaczęło padać jak wybiegłam z lasu, w deszcz, pod wiatr. Lunęło dopiero gdy dobiegałam do domu ale i tak nie została na mnie sucha nitka
Moje kochanie było delikatnie mówiąc na mnie trochę zdenerwowane Ale co tam, niech też się trochę podenerwuje. To był mój czas, moje bieganie NIE ODDAM
Tylko co zrobić, żeby determinację do sportu skopiować na determinację do ograniczenia słodyczy?? pytanie za milion :P
Niech moc będzie z wami
iw-nowa
11 sierpnia 2017, 23:06No i oczywiście możesz być dumna z Juniora, dzielny chłopak!
Osobkazozz
12 sierpnia 2017, 07:36jestem dumna :)
iw-nowa
11 sierpnia 2017, 23:05Bieganie nie dla mnie, dlatego wsiadam na orbiego. :) A co do słodyczy - mnie akurat z tym idzie dość dobrze. Nie znam Cię tak dobrze, ale na mnie zadziałało, jak się naczytałam, co w tym gównie... sorry, co w tych słodyczach jest i jaki ma wpływ na moje ciało, do jakich chorób mnie może doprowadzić itd. Reszta to uzależnienie chemiczne, ustępuje jakiś czas po odstawieniu. A uzależnienie psychiczne zostanie tak długo, jak długo nic z tym nie robimy. Moim zdaniem trzeba rozpoznać, dlaczego to jedzenie słodyczy jest dla nas tak ważne, czyli jaką potrzebę tym zaspokajamy. I ją ... zaspokoić inaczej. I powinno być łatwiej. To tak na gorąco. :))
Osobkazozz
12 sierpnia 2017, 07:36masz rację w słodyczach wcale nie ma niczego dobrego i nie wpływają dobrze na nasz organizm muszę nad sobą bardziej popracować
liliana200
11 sierpnia 2017, 13:18Brawo dla Juniora, dobry jest. Ja lubię posiedzieć przed domem jak dopiero zaczyna się burza. Pobiegać w gołych stopach po trawie.
Osobkazozz
11 sierpnia 2017, 14:55O bieganie boso po trawie jest super :) u nas trzeba mocno uważać, ponieważ sąsiedzi dookoła mają ule :P
waniliowamufinka
11 sierpnia 2017, 08:58A za dzień bez słodyczy 2zł do słoiczka i po miesiącu nowa bluzeczka? :> Za dzień ze słodyczami -6zł :-P
Osobkazozz
11 sierpnia 2017, 09:04dobre :D
majdeczk
10 sierpnia 2017, 23:33Super, ja bym z checia pozyczyla motywacje do biegania, szczegolnie przy takich warunkach pogodowych. U mnie w domu slodyczy po prostu nie ma, moj facet tez chcial schudnac, wiec przystal na opcje be slodyczy ;)
Osobkazozz
11 sierpnia 2017, 06:54Też kiedyś tak miałam :P moje kochanie co prawda nie chciało schudnąć, ale przystał na to, że może jeść słodycze w pracy :PP teraz kiedy mamy podrośnięte dziecię słodycze samy przychodzą do domu :( a nie mogę ich całkowicie juniorowi odmawiać :PP ponieważ on jest w normie :)
majdeczk
11 sierpnia 2017, 13:58Kurcze, oby moja pociecha mi nie przynosila slodyczy ;(((
Osobkazozz
11 sierpnia 2017, 14:56To nie pociecha przynosi tylko dla pociech przynoszą w ilościach wręcz niezdrowych :P
majdeczk
25 sierpnia 2017, 21:58Nie dobijaj mnie juz ;)
theSnorkMaiden
10 sierpnia 2017, 22:52Podziwiam. Zdeterminowana kobita. Junior dba dodatkowo o Twoja kondycje widze :)
Osobkazozz
11 sierpnia 2017, 06:52Oj tak zamienia się w mojego trenera personalnego :P
Ajcila2106
10 sierpnia 2017, 21:44W pewnym sensie i tak masz dobrze...mój od małego był przyzwyczajony, że tylko ja mu czytam i za miły Bóg nikt nie miał prawa mnie zastąpić...nawet jak leżałam z gorączką, dusiłam się kaszlem, czy miałam prawie bezgłos z powodu ochrypnięcia...tylko mama...nawet jak już sam umiał czytać to nie miał litości...no, może czasem...ale baaardzo rzadko:) Jesteś wielka z tą swoją afirmacją biegania i samozaparciem...pal licho słodycze...nie można być idealnym;) Brawo!:):):)
Osobkazozz
10 sierpnia 2017, 21:59No to faktycznie, łatwo nie miałaś. Mój sobie wybiera :P ale daje się przekonać do zmiany osoby czytającej ważne, że ma być poczytane (kocha książki :D ) Oj te słodycze powodują że jestem coraz dalej od celu i moja waga rośnie :( podobno nie widać jej po mnie, ale niestety ja to czuję :(
Ajcila2106
10 sierpnia 2017, 22:13Nie ma lekko.....każdy sam musi pokonać, albo oswoić, swojego wroga;) Ja prawie go oswoiłam...jem słodycze, ale nie zastępuję nimi kolacji, co wcześniej było u mnie nagminne:( No i nie pożeram już całych opakowań...wystarczy pół;)