Dopadło mnie jo-jo 20 grudnia 2014 roku po 35 dniach skutecznej diety. Na kapustę kiszoną i marchew nie mogę patrzeć. 20 grudnia pochłonąłem około 2 500 kcal. Poległem. A do tego za trzy dni wigilia... Pękłem. Boję się wejść na wagę. A może by tak tej nocy 20/21 grudnia 2014 spiąć się, zacisnąć pięści i krzyknąć: Ja nie dam rady, ja? Tak, trzeba nie przerywać walki odchudzającej... Kiedyś, Panie i Dziewczyny, pobudzony tragedią przerwania diety odchudzającej spłodziłbym długi wpis, ale od jakiegoś czasu wyrosłem od wywnętrzania się, a także jestem świadom, że rozpisując się można rozcieńczyć istotę problemu.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Aria.
21 grudnia 2014, 04:21Smutne jest to ze 57 letni mężczyzna nie rozróżnia pojęć, nie wie co to jojo, poza tym przy takiej wadze marchewka i kapusta to się nie ma co dziwić że człowiek wygłodniały jak wilk rzucił się na jedzenie które dostarczy organizmowi energii by mógł zachować podstawowe funkcji życiowe. O przytycie po jednorazowym wybryku nie ma sie co martwic tym bardziej ze pierwszy lepszy kalkulator w sieci wskazuje ze zeby utrzymać obecną wagę powinieneś spożywać okolo 2900 kalorii....