Trzeci dzień rozpoczęty ze zniżką wagową.... Ale wewnętrznie jestem "zaparta". Muszę chyba więcej kiszonek uruchomić poza barszczem (tj zakwasem oczywiście) i surowizną.
Wczoraj zrobiłam na obiad "patelniowe" leczo... i mężu i syn się na doczepkę podzielił.... Im dodałam makaronu i jeszcze chorizo i parmezan a ja saute... Smakowało :)
Spacerku niestety nie było...
Mam nadzieję , że dzisiaj będzie cudowny dzień , czego i Wam życzę :)
Laydee87
3 kwietnia 2019, 18:56Na w/o można na czczo wypić zmielone siemię lniane w przypadku zaparć. Może coś ruszy :) powodzenia!
Oracus
3 kwietnia 2019, 19:09Kiszonki daly radę:) Dziekuję, na przyszlosc bede pamietac :)
piekna.i.mloda
3 kwietnia 2019, 10:44Ja z tym problemu nie mam, dwa razy chodze :)) levzo jadlam tylko w pierwszym tygodniu, musze znowu zrobic :) moj maz je takie jak ja, nie musze mu nic dodawac :)
Oracus
3 kwietnia 2019, 10:59No widzisz...co kraj to obyczaj :) U mnie na razie z oporami :)...Ale tak w pierwszym tygodniu jest, a nawet często w całym WO u mnie... Za to po WO często przyspiesza i waga lepiej spada...to dziwne ...:). A co do leczo, to moi też tak często jedzą zupełnie beztłuszczowe i bezmięsne...właściwie od lat takie robię...nawet na wakacjach tak robiłam i wciągali.Ale wczoraj chciałam tak pożywniej ...kaloryczniej im zapodać, bo zmęczeni po pracy... :)
ggeisha
3 kwietnia 2019, 09:33No to bierz za rogi ten nowy dzień! Do boju!!!!!!!!!
Oracus
3 kwietnia 2019, 09:38Dzięki :) I wzajemnie:) Spadam popracować...bo mnie V wciągnęła....ech....
Ajcila2106
3 kwietnia 2019, 09:23Ooo...dzięki za przypomnienie...zaraz łyknę sobie sok z kapusty kiszonej:) Tylko może najpierw coś zjem...?:) Ja dzisiaj robię dla młodego lazanię...choć nie wiem czy to dobry pomysł...brzuch go boli i nie poszedł do szkoły:( Ja generalnie za dużo surowizny nie mogę, bo mi niedobrze od tego, co innego gotowane cy smażone warzywka:)
Oracus
3 kwietnia 2019, 09:37Nie uwierzysz (nie wiem może o tym pisałam kiedyś), ale jeszcze 2-3 lata temu miałam syndrom jelita drażliwego...Po surowiźnie wzdęcia i "bieganko", tak samo po ukochanym żytnim chlebku i innych "poganiaczach" Po pierwszej WO - a właściwie już w jej trakcie nic .... szok...Teraz, kiedy zdarzają mi się problemy jelitowe,to wyłącznie spowodowane stresem.... A na surowiźnie potrafię mieć teraz właśnie korkowanko....dziwne...ale prawdziwe i dlatego muszę ruch i kiszonki :)
Ajcila2106
3 kwietnia 2019, 09:44No i jak tu się połapać z tymi naszymi organizmami? Na mnie tak surowizna nie działa, ale jest mi po prostu niedobrze, mdli mnie...odkryłam to na Vitalii, gdzie na jeden z pierwszych posiłków miałam zjeść 700 g. surówki z marchwi i jabłka...na kolację:( Jadłam 2 godziny i modliłam się żeby nie zwymiotować:(
Oracus
3 kwietnia 2019, 17:41Ooooo aż tak ? Ja nawet jak mi jelita dokuczaly to jabluszka moje kochane żarłam na potęgę....marchewę też.....no nigdy mi nie dobrze nie było.....Och to wspolczuję....Moim marzeniem do ktorego pewnie jeszcze dlugo bede dojrzewac....jest raw.....
Ajcila2106
3 kwietnia 2019, 18:45No cóż...ja widać tradycjonalistka jestem;) I takie jedzenie jak " uprawiam" wystarcza mi do szczęścia...innych marzeń nie mam:) Ale Tobie życzę spełnienia...wszak każdy jest inny:) Czy u Was też jest dziś tak pięknie? U mnie było 19 st. C. w cieniu...cudo...w końcu nie płakałam i nie smarkałam całą drogę na rowerze, w ogóle obyło się na sucho:)
Oracus
3 kwietnia 2019, 19:06U nas az tak ciepło to nie...ale dość ciepło i słonecznie:)
Marynia1958
3 kwietnia 2019, 09:17dziękuję za przyjęcie... miałam dokładnie Twoją wagę po WO,chociaż jestem nieco niższa i starsza....ale niestety jojo mnie dopadło...pozdrawiam...
Oracus
3 kwietnia 2019, 09:30Moje jojo - nie jojo to takie 5-7 kilo ale ja uważam, że to jest bardzo płynne i w momentach kiedy ćwiczę (oj dawno tego nie robiłam) waga ma prawo być większa bo mięśnie są cięższe....Teraz siedzę i ta waga mi przeszkadza, a właściwie nie waga ...a wygląd.... Chociaż na prawdę po WO (oczyszczam się 2 razy do roku) mam dobre nawyki żywieniowe: dużo warzyw i owoców - to podstawa, zdrowe tłuszcze, zero mięsa, żadnych przetworzonych pokarmów...bardzo mało nabiału, rzadko , ostatnio pokochałam znowu biały ser ...a kupuję w takim małym eko sklepie te produkty są na prawdę pyszne (ser, śledzie, pomidory...to moje ostatnie fascynacje)...po prostu niebo w gębie....A zwyżka to brak ruchu i dużżzżo chipsów warzywnych z hummusem, orzeszków i ....lodów.... Wiem, że wegetarianizm-weganizm (oczywiście nie ortodoksyjny) mi b.służy i się go trzymam :). Miłego dnia :)
Marynia1958
3 kwietnia 2019, 10:02próbuję znowu,moja zwyżka nie jest tragiczna to 5 kg....powodzenia Ci zyczę....i będę śledzić Twoje poczynania...serdeczności!
Oracus
3 kwietnia 2019, 19:18To nie zwyzka u Ciebie tylko taka "korekta" organizmu :) Nauczylam sie ze aby utrzymac wage nie mozna jesc wszystkiego w dowolnych ilosciach tylko uczynic ze swojej diety styl zycia:) I to probuje robic od kilku lat....Wiec mimo tych "korekt" jest duzo lepiej w mojej glowie i z maim cialem nie jeszcze 3-4 lata temu:) Rowniez pozdrawiam:)