Trochę mnie nie było... Tydzień minął jak z bicza trzasł. Wychodzenie odbywa się bardzo ok. Na początku przyspieszył mi metabolizm i waga zaczęła lecieć na łeb na szyję...prawie osiągnęłam cel...tj 53kg.... W weekend miałam swoje cheat days, ale kontrolowane...to jest zrobiłam sobie własnoręcznie dietetyczne nachosy (prażone na patelni bez tłuszczu), guacamole, lody z banana i takie tam Było bardzo smacznie... Waga poszła w górę , ale w granicach przyzwoitości . To była próba czy szarpną mną kompulsy , czy się opanuję, próba udana, bo nie popłynęłam.
Dzisiaj rana brzuszek jeszcze pełny i brak apetytu, ale jem ładnie i zdrowo.
Miłego poniedziałku
Ajcila2106
26 lutego 2018, 16:11Tak waśnie, ze 2 dni temu, się dziwiłam gdzie znikłaś;) O to to...i niech ten metabolizm podkręcony Cię nie opuszcza;) I mnie też...jeśli łaska;) Miłego dzionka:)
WielkaPanda
26 lutego 2018, 14:09Tak się zastanawiam po czym poznać że metabolizm przyspieszył? Chodzi o wizyty w wc? Serio nie wiem.
Oracus
26 lutego 2018, 14:15Tak...Dokładnie o to chodzi...:). Na WO tym razem miałam przestoje 2-3 dniowe... A teraz super regularnie :)
WielkaPanda
26 lutego 2018, 14:24O, to gratuluję! Nie ma to jak zacząć dzionek od porządnej kupy, hehe! Ja mam ostatnio problemy... Dzięki za odpowiedź. Myślałam że to bardziej złożona sprawa... Nie warto za dużo myśleć:)))
Oracus
26 lutego 2018, 14:49:)