Parę dni nie pisałam , no bo ........................kolorowy zawrót głowy się zrobił.
To że Skarb leży i marudzi ..................i co tu ukrywać ciaćka się z sobą , to juz normalka, .
W domu ........ummierająca sierota ...nic nie może zrobić , nawet jak trzeba reką czy nogą ruszyć , ale jak go wiozę na zabiegi i gimnastykę , to zasuwa tam aż miło. I nie marudzi , że go coś boli .
Za to droga do ............i z powrotem , to dla mnie psychiczna Golgota. Oczywiście mój Książe wszystko wie lepiej .
Dzisiaj się ścięłam , że daję sie wpędzić w stan telepki.
To znaczy po jakichś 100 m -------- głupieję kosmicznie pod wpływem uwag Skarba i robię wszystko tak , jakbym była zerowym uczestnikiem kursu , w dodatku z ujemnym indeksem inteligencji.
No i jak to do mnie dotarło , to zatrzymałam auteczko na srodku zakrętu ( no prawie na środku ) , dzielnie blokując pół jezdni i wysiadłam . Po czym oświadczyłam , że albo sie zamknie , albo go tu zostawię, a prowadzić to na leżąco raczej sie nie da .
No to sie zamknął. Odebrałm jeszcze przy ryku klaksonów przysięge milczenia od Skarba i pojechalismy.
Spokój był aż do domu , a w domu ..................ech . zamarudził sie na nic.
A wcześniej ..tzn w piątek , synus wybierał sie do córki na 3 dni , więc ja , ciężka idiotka , jak bym miała za mało latania w domu koło skarba , wymyśłiłam i zrobiłam. .......:
1. 120 pierogów z miesem ..takich a'la kołduny
2. 40 pierogów ze szpinakiem
3 . 5 litrowy gar rissota - podzielonego na porcje i już zamrożonego
4 . 40 krokietów z grzybami , takich do barszczu czerwonego , albo rosołu
5 . 5 litrów rosołu
6. Makaron domowy , wysuszony do wyżej wymienionego
7. Schabik z żurawiną .....może być na ciepło lub na zimno do chleba
8 . Dwa chleby z ziólami własnoręcznie upieczone
9 . Blachę babki ziemniaczanej
10. A szwagierka dała 2 blachy ciast.
uffffffffffff. No i czy ja nie jestem idiotka, jak bym miała za mało roboty to jeszcze lepienia pierogów mi się zachciało .
Synuś spakował to wszystko do 3 olbrzymich ekologicznych toreb pomarudził ,że dużo i pojechał ......naszym auteczkiem , .bo mniej pali.
Nam zostawił swoje BMW sportowe.
Poszalałam. Trzeba było widzieć minę faceta pod hiper marketem . NAjpierw go wyprzedziłam a potem na parkingu wytoczyła się siwa beczułka z tiuningowanego BMW na szerokich oponach ....itd.
Ale co ja mogę za to , że jak mam cóś pod nogą , to mi noga sama cisnie gaz. NOOOOOOOOOOOO
Za to Skarb się wściekł , bo z wyskoczonym dyskiem strasznie źle sie wsiada do takiego niskiego autka. Ale o tym juz dość
Przeczytałam dzisiaj świetny artukuł. I jak zwykle........... Mam uczucie , że ja to wszystko wiem....wiedziałam. Tylko pętało sie na obrzeżu świadomości i trzeba było takiego artykułu ,żeby sie poukładało. I dotarło. A przesłanie tego artykułu było następujące ,
Nic na siłę , kroczek po kroczku i z dużą dozą cierpliwości.
Niby nic nowego , ale jak sie okazuje , nalezy ciągle od nowa sobie przypominać, uświadamiać, że chudnięcie to nie jednorazowa akcja , tylko ciągły , powolny proces , a czasem i walka . ...............z sobą
Właściwie to wyłącznie z sobą się walczy . Bo jak już dajemy radę z sobą , to reszta nie jest problemem.
I jeszcze jedno stare powiedzenie mi ten artykuł przypomniał. Trzeba sie skupiać na jednym...........od początku do końca, bo jak będziemy kilka , lub co gorsze kilkanaście rzeczy naraz , to nic nie zrobimy dobrze , a większość nie uda nam sie nawet skończyć.
Czyli ....................mimo wielce mieszanych uczuc , musze sobie parę rzeczy odpuścić........bo wyglada na to , że broniący się organizm zmusza mnie do czynności zastępczych.....................i skupić się na odchudzaniu ................i na rehabilitacji Skarba.
Dwie rzeczy naraz dam radę robić porządnie .
marta010463
28 stycznia 2010, 22:37Uda się ,uda i dietka i rechabilitacja Skarba !!!!!!!!
Asior71
27 stycznia 2010, 13:21Ja dałam radę i zżuciłam już z siebie 40 kilo to i Tobie się uda!Powiem Ci że teraz dużo lżej mi się chodzi i szybciej!!