znowu ( kurde ) przez parę dni wpadłam w doła.
A przecież wszędzie , w mądrych publikacjach pisze jak wół - ważyć się nie częściej niż raz w tygodniiu ...............to co ja robię .................oczywiściw wskakuję na wagę 2 razy diennie a potem obgryzam paznokcie z nerwów.
Waga oscyluje wokół 145 kg , a ja nie zmieniam nawet wagi na pasku..............bo ........... właściwie to nie wiem czemu .
Bo mi wstyd , że nie potrafię dotrzymać słowa danego samej sobie,
Bo mam nadzieje , że szybciej wrócę do niższej wagi jak nie zmienie paska
, a może po prostu mi się nie chce.. Szlag ......................................
A takie wpady miałam tym razem , jakie nie zdarzyły mi się nigdy w życiu.
Bo np. ja nie przepadam za słodyczami , a w środę kupiłam Skarbowi słodycze ...........w tym 2 bąbelkowe czekolady . ................wieczorem siedziałam w kuchni i patrzyłam tępo na pusty papierek po jednej czekoladzie , .....................i nie Skarb ją pożarł tylko ja.
Było mi niedobrze- nielubię czekolady , czułam sie straszliwie źle psychicznie bo nawet nie zarejestrowałam faktu wyjęcia czekolady z lodówki a następnie pożarcia jej.
Druga taka wtopa była wczoraj. Kupiłam w małej prywatnej piekarni cisto i chlebek . Taka wydumka pod nazwą Swojski - pełnoziarnisty . Wielkości chleba zakopiańskiego ...............jakieś 80 dkg. Kupiłam go o 12 w południe.
O 18 - Skarb zapytał czy może go spróbowac. I musiałam skłamać , że zapomniałam w sklepie.
Zeżarłam , wchłonęłam , wsysłam ...............................i nie wiem kiedy.
To sie robi już niebezpieczne . Chyba nadaję się do psychiatryka.
Albo może to są ostatnie podrygi mojej zbuntowanej podswiadomości . I teraz już będzie ok.
Ale ,żeby aż tak bardzo wyłączać świadome działanie to mi sie drugi raz w życiu zdarzyło .
w pierwszym wypadku jadłam przez sen .
był to wtedy okres olbrzymiego stresu i pewnie dlatego, bo teraz tez żyje w olbrzymim stresie - trudno jest z całym spokojem akceptować to wszystko co mi aktualnie los niesie i nie ma spokoju we mnie . Chyba to o to chodzi bo kasy na psychoanalityka nie mam , a najwcześniejszy termin do psychiatry to czerwiec
Ale idźmy dalej ..........Od czasu jak Skarb zachorował , zaczęłam wychodzic z psami , a ponieważ musze mieć podpórke więc brałam ( tylko ) 1 kulę i z całej siły opierałam się o nią. Jakieś dwa - trzy dni po tym , jak zaczęłam chodzic z psami , zaczął mnie boleć prawy biust , ( z tej strony opieram sie o kulę) Więc dodatkowo zaczęłam się zastanawiać czy już sie kończę , bo mam chyba problemy z biustem czy cóś.
I trzeba było wizyty (ze Skarbem ) w środę u koleżanki lekarki , żeby mi uświadomić , że to nie żaden rak piersi tylko niewygimnastykowane mięśnie i zakawasy w nich .
Okazało się , że bóle w mięśniach rąk promieniują w górę na bark , a ja durna już przygotowywałam się w myślach do roli opuszczającej ten świat heroiny, a tu wystarczy trochę poćwiczyć górną część organizmu ,żeby pozbyć sie zakwasówi po problemie
Z tą wagą stojącą w miejscu też jak się okazało wszystko jest ok.
Bo jak zaczęłam chodzić i się ruszać , to siłą rzeczy zaczęło mi przybywać masy w tych zwiotczałych nieużywanych lub używanych śladowo - mięśniach i wszystko co niepotrzebnego spalę przez ruch , to wagowo wyrównuje się z tym co dodaję się do tych ćwiczonych mięśni ..........................kurde ..czysta fizjologia , ale dopiero jak ktoś ( koleżanka lekarka) puknie mnie w hm.............. ...........czoło , to zaczynam myśleć .
więc waga jeszcze troche się pobuja , a jak dołącze jeszcze ćwiczenie na górną część organizmu i przestanę bywać w kuchni .............to w końcu powinnam zobaczyc efekty mojej szarpaniny.
Bo z całej siły nie chcę przyjąc do wiadomości , że moim największym problemem jest kończenie jedzenia. Czyli muszę przygotować sobie porcję na dany posiłek i ...................kropka.
A drugim problemem jest gluten.
Własnie mi wpadł do głowy jeszcze jeden pomysł. Muszę poszukać jak nalezy sie odzywiac , ze wzgledu na grupę krwi . Bo to tez ma znaczenie podobno.
No i to by było na tyle . Idę polatać na miotle po domu.
niewidzialna38
24 stycznia 2010, 21:29Nie będę krzyczała bo sama jestem nie lepsza też drepczę w miejscu ale widzę że u Ciebie też niedobrze nie umiem Ci pomóc tym bardziej na odległość ale życzę z całego serca obyś nigdy już nie zjadła całego chleba na raz )))
BasiaR.
22 stycznia 2010, 21:29Zjeść cały chleb w ciągu kilku godzin. Opanuj się kobieto, co ty wyrabiasz. Więcej wyobrażni musisz włączać do jedzenia, np. pomyśl sobie o kolejnym wałku na brzuchu za koleją kromką chleba. Pozdrawiam. Trzymaj się. BasiaR.
basiab2207
22 stycznia 2010, 19:08Witaj! Życzę Ci silnej woli i wytrwałości w osiąganiu coraz niższej wagi . Pozdrowienia Mysłowic BB
starababa45
22 stycznia 2010, 09:28lataj, lataj:D to też ćwiczenie:) brawo!!! tak trzymaj dalej:) nie zaniedbuj chodzenia:)