Ale mnie dzisiaj nosi.
W ramach ....................zrób coś codziennie.............. walczę z kuchenką i piekarnikiem . No masakra . Zalewam różnymi badziewiami i czekam.
W wannie moczę kratki i takie tam. .Ależ to zapuściłam. Tak jak swoje życie.
W ciąglym biegu za właściwie ......................niewiadomo czym.
Tak .......pieniądze. bo trzeba zapłacić za czynsz , wodę telefon. za coś żyć.
A na dodatek, .my polacy nie umiemy korzystać z wolnego czasu.
No dobra , rewolucji nie zrobię.
Żyję tu i teraz , a przecież nawet hinduski fakir potrzebuje czasem coś zjeść.
Amen.
A wracając doo tematu nietolerancji.
Jak moge wymagać tolerancji od innych , skoro tak naprawdę sama siebie nie toleruję.
Bo jak by ktoś robił mi takie "ziaziu" jak sama sobie robie to bym tego kogos zaskarżyła do sądu. .
I wychodzi mi ,że najpierw musze sama sie nauczyć tolerować siebie , swoje wady , swój wygląd .
Bo przecież tak łatwo jest krytykować.
Echhhhhhhhhhhhh ide konczyć kuchenkę.
I tym sposobem po 4 dniach robienia małych kroczków będę miała błysk w kuchni i zeżarte przez różne bzdziewia ręce , bo oczywiście gumowe rekawiczki to mój wróg.
amsr44
1 listopada 2009, 13:13W jesienne i zimowe dni polecam zastosowanie prostej metody która pomaga .Są cztery: pomarańczowe dodatki w mieszkaniu , karneol kamień noszony przy sobie (ale trzeba go czyścić powiem jak jak będziesz chciała), czerwone majtki (mogą być pomarańczowe) lub/i lampa solna.Zresztą możesz komponować z tego dowolnie . A co do tolerancji no cóż....sama wiesz zacznij od siebie.To są oczywiście rady pomagające na małą depresję ale przy dużej depresji potrzeba pomocy lekarza.pozdrawiam i jak chcesz to napisz na pocztę,