W ten piękny poniedziałkowy ranek zaliczyłam:
-stepper 40 min. - 2400 kroków,
-8 dzień a6w.
Przez weekend odpoczęłam od stepperka i dziś znów go dosiadłam i mam zamiar tak znów do soboty :-) Ten odpoczynek był mi potrzebny,waga dziś pokazała 70,5 kg i niech już nie wskazuje więcej!!!
Jeśli chodzi o a6w to jest to moje trzecie podejście,dziś właśnie doszłam do dnia 8 a tyle doszłam tylko za pierwszym razem,za drugim doszłam do 19 dnia a ciekawe do którego tym razem.
Ten tydzień ma być bez słodyczy,zresztą to nie powinno być trudne bo w tamtym tylko raz się pokusiłam na jakieś suche pierniczki i dżem z pączka,którego nie lubi córcia :-) Kochaniutkie walczymy o następny kilogramik,żeby na Walentynki ślicznie wyglądać.
Ja już ślicznie wyglądam-hihihi to jest próba pokochania samej siebie.Ostatnio ćwiczę w samej bieliźnie przed lustrem i powiem Wam,że mój malejący brzuszek coraz bardziej mi się podoba,a jak już nie daję rady to patrzę na niego w lustro i powtarzam w myślach spalaj się ty wstrętny tłuszczu!!! no i daję radę :-) Po zejściu ze stepperka mogę z dziką satysfakcją przyglądać się jak pot spływa mi właśnie z tego wstrętnego brzucha i pleców i to cieszy oj cieszy!!! Zdradzę Wam jeszcze,że 20 minut ćwiczę z linkami tak jak na orbitreku (przynajmniej się staram) a kolejne 10 -20 min. w ukłonie i to właśnie wtedy czuję jak mięśnie brzucha pracują i pot się wyciska,a i pośladeczki pracują ;-)
Dziś wreszcie mam zamiar wyjść z domku chociaż na pół godzinki i mam nadzieję,że choroba nie powróci.
-stepper 40 min. - 2400 kroków,
-8 dzień a6w.
Przez weekend odpoczęłam od stepperka i dziś znów go dosiadłam i mam zamiar tak znów do soboty :-) Ten odpoczynek był mi potrzebny,waga dziś pokazała 70,5 kg i niech już nie wskazuje więcej!!!
Jeśli chodzi o a6w to jest to moje trzecie podejście,dziś właśnie doszłam do dnia 8 a tyle doszłam tylko za pierwszym razem,za drugim doszłam do 19 dnia a ciekawe do którego tym razem.
Ten tydzień ma być bez słodyczy,zresztą to nie powinno być trudne bo w tamtym tylko raz się pokusiłam na jakieś suche pierniczki i dżem z pączka,którego nie lubi córcia :-) Kochaniutkie walczymy o następny kilogramik,żeby na Walentynki ślicznie wyglądać.
Ja już ślicznie wyglądam-hihihi to jest próba pokochania samej siebie.Ostatnio ćwiczę w samej bieliźnie przed lustrem i powiem Wam,że mój malejący brzuszek coraz bardziej mi się podoba,a jak już nie daję rady to patrzę na niego w lustro i powtarzam w myślach spalaj się ty wstrętny tłuszczu!!! no i daję radę :-) Po zejściu ze stepperka mogę z dziką satysfakcją przyglądać się jak pot spływa mi właśnie z tego wstrętnego brzucha i pleców i to cieszy oj cieszy!!! Zdradzę Wam jeszcze,że 20 minut ćwiczę z linkami tak jak na orbitreku (przynajmniej się staram) a kolejne 10 -20 min. w ukłonie i to właśnie wtedy czuję jak mięśnie brzucha pracują i pot się wyciska,a i pośladeczki pracują ;-)
Dziś wreszcie mam zamiar wyjść z domku chociaż na pół godzinki i mam nadzieję,że choroba nie powróci.
malgorzatabi
12 stycznia 2009, 11:03Twoją postawą!!!:)) Bosko:)) Gdzie się podziała ta dziewczyna bez mobilizacji??? Przepadła z kretesem?? I bardzo dobrze!!!:)) Powodzonka Kochana! Uwaga! Gonię Cię:)))
asyku
12 stycznia 2009, 10:57<img src=https://vitalia.pl/blog_gh_449591/763345/tr/33000_gauche_haut.jpg>
asyku
12 stycznia 2009, 10:40A kysz chorobo ,a kysz!!!!.Poćwicz kochana za mnie .....!!bo leń mnie nie opuszcza!!a wynoś się ty leniu paskudny!!!Trzymaj się pozdrawiam słonecznie!!<img src=https://vitalia.pl/joss747/s_f_01_557_01_02.gif>