Pierwszy dzień zmagań , motywacja jest, postanowienie jest, czas je realizować.
Na śniadanie pochłonęłam 2 kromy, wielkie, ciemne kromy z serkiem topionym, popiłam melisą z pomarańczą i zadowolona wzięłam się do pracy, bo musicie wiedzieć, że dla mnie niedziela to dzień pracujący, czas pracy nienormowany, zawsze wygląda to inaczej. W trakcie stwierdzam, że resztę dokończę wieczorem. Popijam kawę , zjadam drugie śniadanie, płatki zbożowe i po około 40 minutach stwierdzam, że pora najwyższa na ćwiczenia.
Wyjmuję z szafy stepper, chodzę na nim bez przerwy, pół godziny, w międzyczasie popijam wodę z cytryną. Potem stwierdzam, że może by tak coś jeszcze i wybieram trening z Zwow #1, Zuzka mówi z ekranu, że powtarzamy 3 razy, myślę sobie w duchu "o raaaajuuuu", ale grzecznie cisnę te 3 razy, bez marudzenia.
Teraz jest już pół godziny po treningu, zabieram się do jedzenia obiadu, pulpecik, oraz mieszanka warzywna z makaronem razowym :)
Nad tym co na kolację jeszcze będę myśleć :)
Trening może wygląda łatwo, ale przy 3 powtórzeniu ja zdychałam :P
Miłego dnia Wszystkim i standardowo trzymam kciuku za Wasze zmagania! :)
angelisia69
13 września 2015, 16:56uwielbiam Zuzke,codzien z nia cwicze ;-)
Olgiea
13 września 2015, 17:20Kiedyś dużo z nią ćwiczyłam właśnie i uwielbiałam to, dlatego od tego postanowiłam zacząć :D