No i nadszedł ten moment w którym mam zastój... w sumie waga się waha tak między 67,5 - 66,8 ale nie chce drgnąć do tego nieszczęsnego 62 nie mówiąc o celu ostatecznym 58 kg... Moje obliczenia pokazywały że dzisiaj powinnam dobijać do 62 ale jakoś nie idzie mi już tak jak na początku;/ chociaż pilnuje się.. unormowałam metabolizm.... zaczęłam biegać (co 2 dzień interwałowy), zmiany w żywieniu wprowadzone na stałe... zaczęłam te moje chudnięcie traktować jak styl życia nie DIETĘ..., po raz pierwszy od 7 lat na plaże wyszłam w 2 częściowym stroju kąpielowym, zaakceptowałam swoje ciało takim jakie jest... oczywiście jeszcze nad nim pracuję żeby było jeszcze fajniejsze:P ale mega rozstępów się nie pozbędę zostały mi one po ciąży (+33kg) i kilkukrotnym chudnięciu i tyciu.... ale przeszłość zostawiam za sobą... błędów już nie powtórzę....!!!! Powiem Wam drodzy Forumowicze, że jestem z siebie dumna... choć mam aktualnie frustracje na ten zastój i na te wolne tempo...
Zawsze podziwiałam silną wole walczących dochodzących do celu... Teraz mogę powiedzieć, że należę do tej grupy, że dałam radę może jeszcze nie do końca doszłam do mety ale się nie poddaję idę dalej...
Po każdym upadku, które zdarzają się nie jakoś często, ale zdarzają.... PODNOSZĘ SWOJĄ KORONĘ Z PODŁOGI I PRĘ DALEJ DO PRZODU:)
CZAS TO TYLKO CZAS I TAK MINIE... W KOŃCU OSIĄGNĘ SWÓJ CEL!!!!!
MusiBycLove&Life
17 sierpnia 2016, 12:17Te zastoje... :I ale życzę by szybko minął ;)