Dzisiejszy dzień spędziłam jeżdżąc po Warszawie z rodzicami, najpierw Castorama, potem Tesco, jeszcze jakieś sklepy sportowe, żeby znaleźć buty dla taty, Media Markt, bo przecież wagę kupić trzeba... o 16 usiadałam z samochodzie i na II śniadanie zaczęłam chrupać pieczywo "lekkie" popijając sokiem pomidorowym z tabasco. Wykończył mnie ten dzisiejszy wyjazd :) Rano klasycznie owsianka , później moje wspaniałe drugie śniadanie o 16 :P, o jakiejś 17 zjadłam obiad, bo już nie miałam siły czekać do 19, głowa przeokropnie mnie bolała, wzięłam tabletkę i zjadłam kawałek piersi i małe udko z kurczaka z rożna. Położyłam się później żeby się zdrzemnąć, bo myślałam, że ta boląca głowa mi pęknie :P wstałam o 20 a o 21:20 zebrałam się i zrobiłam Skalpel. Miałam zamiar dzisiaj pobiegać, to znaczy spróbować, bo kondycję mam marną :) No ale nie udało się, około 18 zaczęło baaardzo wiać i padać, więc darowałam sobie wyprawę. Może jutro się uda :)
Wiecie co, zamarzył mi się koktajl z truskawek, kiwi i ewentualnie kawałka banana. Mniaaaaam! Z mlekiem 1,5% i posłodzony miodem chyba nie był by strasznie kaloryczny, co? Jako drugie śniadanie albo podwieczorek? Chyba się pofatyguję po mrożone truskawki :)
ertna
10 stycznia 2015, 23:40U mnie też dzisiaj 6 dzień...powodzonka i trzymam kciuki :)
Oldzina
10 stycznia 2015, 23:42dzięki i wzajemnie! :)
betterthanyesterday
10 stycznia 2015, 23:18faktycznie zakupy potrafią mega wymęczyć... ja czekam już na sezon truskawkowy <3 już niedługo :) powodzenia