Już po treningu dzisiaj wyjątkowo wcześnie, może nawet dokończe oglądać film bo wczoraj zaczęłam, ale dzieciaczki mi nie pozwoliły dokończyć.
Jakoś tak ostatnio mnie wszystko dołuje, mój wyjazd do Polski chyba nie dojdzie do skutku, nie mam z kim jechac, a sama nie dam rady z dwójka moich skarbów.
Tak się cieszyłam...
Poza tym sytuacja w rodzince nie zaciekawa, wszyscy się kłucą ze wszystkimi, czyli moja rodzinka i rodzinka męża, a niedługo chrzciny i boję się strasznie...dobija mnie to....
Długa historia....
olaolunia
4 lutego 2013, 22:57Chciałabym tak jak kiedyś potrafić cieszyc się "małymi rzeczami". A teraz co się stało??? Nie ma już we mnie tej radości...
olaolunia
4 lutego 2013, 10:05Wszystko było by ok gdyby nie wtrącali sie do naszego życia i nie nakręcali mojego męża co ma robić, a w szczególności jego matka. Kłamie, zmyśla i mąci oby tylko wybielć swojego syna, nie mam już siły obecnie tak namieszali w naszym życiu, że wszystkie nasze plany na przyszłość wiszą na włosku.
therock
3 lutego 2013, 23:37no przykre ale doskonale cię rozumiem, bo ja z rodzicami mojego męza nie utrzymuję żadnych relacji...