Dzisiaj wielki dzień, narazie to takie wszystko zagmatwane dla mnie - dzieci, obowiązki w domu, a tu jeszcze trzeba tej diety pilnować - mam mał bałagan w głowie, mam nadzieję, że jakoś sobie to zorganizuję.
Ostatnie 2 tygodnie były koszmarne, pogoda dobijająca więc o spacerze z dziećmi mogłam tylko marzyć, następne dni przyniosły nam jakiegoś okropnego wirusa, jakaś jelitówka chyba.
Najpierw mój 2 synek, później ja, następnie mąż i siostra, najbardziej boję się o mojego drugiego szkraba bo ma zaledwie 4 miesiące, mam nadzieję że będzie dobrze.
Teraz śpią więc mam ok. 2 godz spokoju, ale muszę to wykorzystać na obowiązki, obiad, sprzątanie itp a więc ruszam na pole bitwy, a wieczorem 1 trening - zobaczymy co będzie.
kwiatlotossu
3 grudnia 2012, 15:33Życzę powodzenia:))