Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Powrót po raz n-ty.


Cześć. Surprise, wróciłam?- niczym syn marnotrawny..
Nie wiem nawet od czego zacząć, odkąd tu ostatnio byłam moje życie zmieniło się diametralnie. I nie są to dobre zmiany. Zmiany, które spowodowały, że nie mogę się pozbierać i nie jestem dawną, pełną energii i optymizmu dziewczyną. Także zmiany, które spowodowały podświadomą ucieczkę w jedzenie.. i dodatkowe 8 kilogramów w ciągu 2 miesięcy. 
Na początku w ogóle o tym nie myślałam, zbyt wiele przeżyłam. Podsuwałam sobie tylko kolejne ciastka, czekoladki, które chwilowo pomagały w cierpieniu. Chociaż.. one chyba nawet nie pomagały. Nie wiem w jakich kategoriach to wtedy odbierałam- po prostu wyciągałam po nie rękę, może nawet nie wiedząc czemu. Po pewnym czasie pojawiły się wyrzuty sumienia. Trzeba było wrócić do codzienności, chociaż względnie.. nie myśleć za dużo o przeszłości, zająć się czymkolwiek- i niestety wtedy dotarło do mnie, że sporo mi przybyło tu i ówdzie. Pierwsza chęć zmian pojawiła się pod koniec stycznia.. ale do tej pory były to jedynie krótkotrwałe próby. Motywacja jakoś wygasa.. a może w ogóle jej nie czuję? 
Ktoś mądry powiedział mi kiedyś, że najpierw powinnam uprzątnąć swoją duszę, by zajmować się ciałem. Nie umiem zrobić jednego ani drugiego. Powiem jedynie, że nie łatwo pozbierać się po stracie dwóch najważniejszych facetów w Waszym życiu. Zwłaszcza, że jeden z nich okazuje się po prostu egoistycznym dupkiem i po 3 latach związku wystawia Was w najtrudniejszym momencie Waszego życia. Nawet nie poruszam już innych kwestii psychicznych...

Chcę coś z tym zrobić. Muszę coś z tym zrobić, by żyć WZGLĘDNIE normalnie...
Myślę, że w moim przypadku dieta inna niż 1000kcal nie pomoże. Jeśli nie zobaczę efektów- zniechęcę się. A nie dopuszczę, by waga przekroczyła te nieszczęsne 80kg. Nie wiem jak, ale muszę też zmotywować się do jakiejkolwiek formy ruchu (co możecie mi polecić?)- ostatnio bardzo z tym u mnie ciężko, a niestety siedzący tryb życia jedynie zachęca do sięgnięcia po kolejne ciastko..

Sądzę, że pisanie mi w jakimś stopniu pomoże.. i mam nadzieję, że na Was też mogę liczyć.
Trzymajcie się!
  • tuska21

    tuska21

    1 marca 2011, 12:40

    lepiej wracać po 100 razy aniżeli upaść i się nigdy nie podnieść.

  • ojprzytylomisie

    ojprzytylomisie

    1 marca 2011, 12:40

    trzymam kciuki, dasz radę pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.