1 października 2013 r. (wtorek)
Myślałam, że mi odpuści pisanie zaległości. Nie odpuścił. Zmór i tyle. Chociaż trochę racji ma, twierdząc, że nie może, bo jak raz pozwoli, to później poleci.
Rano, czyli gdzieś koło piątej wczłapałam się na wagę. 89 kg. Czyli przez to całe łażenie po górach i dolinach schudłam 20 dag. Milutkie. Mniej to mniej. Dyskutować nie będę. Skład zrobiłam, chociaż zadowolona nie jestem. Mało, ze teksty bardzo przeciętne to jeszcze miałam poślizg, Na szczęście drukarnia jakoś przeżyła.
Jest 0.29. To już ostatni wpis. Idę spać. Jutro środa. Nowe życie. I bez zaległości na vitalii. Dobre i to.
Kanapka – 220
Bułka – 110 (bo połówka)
Śliwki – 150
Ogórek – 50
Kawa 80
Cola 2
Kapusta z grzybami - . 132
Razem 774
Jakby mało, albo czegoś zapomniałam, albo nie miałam czasu jeść. Muszę liczyć szybciej następnym razem, bo teraz na pewno już nie pójdę jeść. Spać mi się tylko chce.
TWEETY6711
2 października 2013, 09:43No 700 kalorii to naprawdę niewiele.....
lovecake33
2 października 2013, 08:38Nie jedz tak mało, please. Twoje ciało jest mądre i przełącza się na tryb stand by, oszczędza energię i magazynuje wszystko co wchłoniesz drogą pokarmową, do kompletu dokładając zwolnienie metabolizmu. To jest biologia naszego ciała, tego nie da się oszukać.