Przynajmniej miałam taki zamiar. Ale jak tylko dojechaliśmy burza i deszcz. Więc na werandę i oglądałam jak pioruny walą po jeziorze. Widok wspaniały. I dla niego choćby było warto pojechać. Po lesie w końcu połaziłam, ale krótko. No bo co to są trzy grzybki. Ale jeszcze się odkuję. No i waga pokazała 79,4 kg.
Teraz szybkie sprawozdanka za dwa dni (bo się nie wyrabiam) i do roboty.
Sobota
2 l. wody
5000 kroków
pranie dywanów sztuk 5
2 km kraulem
jedzenie 4 kromki razowego chleba z masłem i żółtym serem, 5 pomidorów, kefir, zsiadłe mleko, 1 talerz pomidorówki, 5 jabłek papierówki (miam), 0,5 kg ogórków, 20 winogron, 0,5 śliwek, 3 herbaty czerwone
Niedziela
2 l. wody
las
2 kromki razowego chleba z twarożkiem jogurtowym, jogurt fantazja wiśniowa, 1 talerz rosołu warzywnego z makaronem, ogórki ze śmietaną, 6 parówek sojowych, 2 kromki razowca, 0,5 kg śliwek, 4 jabłka, 3 gruszki, 5 pomidorów, 4 małosolne. 3 herbaty czerwone
casiel
21 sierpnia 2006, 16:24pływanie to najlepszy sposób na walkę z kilosami; pozdrawiam
Peachtree
21 sierpnia 2006, 10:04tylko tak dalej a napewno za niedługo osiągniesz sukces powodzenia :)