Nie ma się co radować, bo wolałabym tu powtórnie się nie zjawiać. Cieszyć się piękną figurą, zdrowiem i zbliżającym sezonem bikini. A tu lipa.
20 kg wpadło nie mam pojęcia jakim sposobem przez ostatnie dwa lata. W sumie, lekko was okłamuję (ok, cholernie), wiem jak to się stało. Jedzenie wieczorem do upadłego, burgerki, kebabiki, pizze, cole i inne frytaski. Rzucenie palenia, Mówienie sobie słodkich słówek typu, "więcej ciałka do kochania", "i żyli grubo i szczęśliwie", zgubiło i mnie i mojego lubego. Sadła zwisają, na plażę w tym roku nie pojedziemy, bo wstyd i chańba ciągnąć nad Egipty, Turcje, czy inne Bałtyki. Zamykamy się w domu!
Rozpoczętą akcję - MOŻEMY LEPIEJ uwieńczyliśmy także blogiem. Uwielbiam się motywować w ten sposób do pracy, przede wszystkim nad sobą.