Dzisiaj troszkę poszalałam zjedzeniem, koleżanka z pracy miała urodziny i skusiłam się na słodkie...Nie dlatego że nie mogłam się oprzeć a dlatego że miałam ochotę i na to sobie pozwoliłam.. jeden dzień nie wpłynie przecież na moje odchudzanie a wpadło:
8 michałków i 2 rządki przepysznej czekolady..
Dla mnie to sukces że tylko tyle, zazwyczaj jak zaczynałam jeść cokolwiek słodkiego to pochłaniałam ogromne ilości za jednym razem...
Cały czas mam swój listopadowy cel przed oczyma a mianowicie 76 kg!
I osiągnę tą wagę.. zobaczycie że pierwszego grudnia napiszę że się udało ;D
Z ćwiczeniami muszę troszkę podkręcić... dlatego jutro 80 minutowy trening ;D
a w Grudniu kolejne cele i wyzwania bo to przecież będzie ostatni okres na walkę aby powitać nowy rok z nieco lepszą sylwetką ;)
Buziaki ;)
Grubaska.Aneta
20 listopada 2014, 15:19A grrrr michalki moje ulubione :))))!!!
Wertam
19 listopada 2014, 22:22To baaardzo mała wpadka :) u mnie "wpadki" do tej pory oznaczały całą czekoladę i ze 20 michałków. Najważniejsze to znać umór, albo inaczej: potrafić się opanować :) Mogę Ci powróżyć( a jestem w tym dobra) 1 grudnia na 100 % na wadze będzie 76 kg a może nawet i mniej ! Pozdrawiam i powodzenia!
Odchudzajaca_sie_dietetyczka
19 listopada 2014, 22:27Dziękuję za ciepłe słowa;) ja też jestem pewna że będzie dobrze,musi być, bo innej drogi nie ma ;)
Caffettiera
19 listopada 2014, 22:03pewnie, że Ci się uda ;) a mała wpadka jak sama napisałaś, niczego nie przekreśla, także ciśniemy dalej :)