Zabrzmiało patetycznie, ale że mam ważne słowa do przekazania Wam, moim współtowarzyszkom w bólach, cierpieniach, ale także blaskach i cieniach znienawidzonego przez większość słowa "odchudzanie" to patos jest jak najbardziej wskazany. Uroczyście Wam oświadczam, że waga pokazała 60 kg wczoraj wieczorem. Taka to mała i zazwyczaj wredna maszyna okazała się łaskawa dla mnie. Cieszy mnie ogromnie fakt ten choć uważam, że po ciele tego na razie nie widać. Pewnie jeszcze trochę wody musi upłynąć (z organizmu i nie tylko) żeby efekt moich katorżniczych działań był widoczny. Wczoraj wybrawszy się na przymusowy spacer spowodowany zakorkowanym miastem i niemożnością dostarcia do domu w cywilizowany sposób stwierdziłam, że nie będę więcej narzekać na przeciwieństwa losu. "Nie ma nieodpowiedniej pogody dla biegacza, jest tylko nieodpowiednie ubranie"- jak mawiał mędrzęc, dlatego właśnie postanowiłam zaopatrzyć się w odpowiedni strój i jak to mówił inny mędrzec "Don't stop me now". Nie mówię, że od razu wygram ten maraton biegając po oblodzonych i kontuzjogennych ulicach, ale może chociaż go przebiegnę w jednym kawałku;) Rozpisałam się, a miałam wejść Wam tylko życzyć BARDZO MIŁEGO WEEKENDU. Podobno pogoda ma być piękna więc wykorzystajmy go na aktywny wypoczynek:))
lubieszpilki
22 października 2011, 11:42hahaha, ten Garfield mnie rozłożył na łopatki xD Świetny! xD Ale nie to chciałam powiedzieć;) : KOCHANA GRATULACJE :)!!! Co raz Cie mniej ;))) i masz dużo racji w tym co mówisz o pogodzie - dla chcącego nic trudnego - zawsze się znajdzie jakieś wyjście. Chociaż niestety najczęściej szukamy wymówki a nie rozwiązania. Buziaki. Cudownego, słonecznego weekendu! :))))))